Bardzo fajny artykuł. Właściwie pierwszy rzetelnie porównujący oba te języki (i ich ekosystemy), a konkretnie opisujący rubiego na tle pythona. Bez biasu w żadną stronę. Obowiązkowo!
Jako wieloletni rubista ( ) ale również początkujący pythonowiec (mam przed sobą projekt w Django i pewien ciekawy projekcik bazujący na Portable Python), na gołe oko widzę różnicę. To taka analogia mi się nasuwa:
Ruby jest jak brzytwa a python jak żyletki. Dynamiczna do ekstremum charakterystyka języka (monkey patching, różne techniki metaprogramowania) mogą powodować że można sobie gardło poderżnąć (czyli project fail bo byliśmy zbyt sprytni). Natomiast jeśli użyte mądrze może nam zaoszczędzić czas i pieniądze w dłuższej perspektywie. Również początkujący programista Rubiego może zrobić więcej szkody w projekcie niż początkujący programista pythona – Ruby pozwala na więcej.
Brzytwa kosztuje ~500 zł, jednorazowe żyletki po 2 zł za sztukę. Brzytwe kupuje się raz na całe życie, za żyletki płacisz co tydzień…
Ruby ma również “cool factor” brzytwy. “Patrzcie na niego, on goli się brzytwą jak Rambo” (no dobra, Rambo golił się nożem szturmowym – perl a może smalltalk?!).
BTW: muszę sobie brzytwę sprawić jak mój dziadek, chyba bym zaoszczędził
Nieważność tego argumentu można łatwo udowodnić poprzez zamianę “pythona” -> “javy”
Ano to tak jakby poprzez indukcję