A co by było, gdyby?

Jakiś czas temu świat Ruby, a przynajmniej część z zaciekawieniem obserwowała różne sytuacje związane z dyskryminacją np. w GitHubie (czy fakty tak wyglądały, nie mnie oceniać - tutaj przykład: http://www.telegraph.co.uk/women/womens-business/10702952/Sexism-in-tech-GitHub-female-engineer-Horvaths-shock-exit-Sexist-nerdy-priesthood-regime-is-killing-tech-industry.html)

Załóżmy, że taka sytuacja wydarza się w szanowanej polskiej firmie IT. Ktoś oskarża firmę o dyskryminację. Jak myślicie, co się dzieje? Jaki to ma wpływ na wizerunek firmy?

Na tak postawione pytanie istnieje tylko jedna dobra odpowiedź: “to zależy”. Ot choćby od tego, czy oskarżenie jest uzasadnione. Z całą pewnością jednak aferka tego typu w jakimś np. “Codility” czy innych obiecujących polskich startupach nie odbiłaby się tak szerokim echem - poza kilkoma mediami branżowymi raczej nikt by o tym nie wspomniał.

Nie za bardzo znam przypadek z GitHuba, który przytoczyłeś. Ogólnie wydaje mi się, że podejście do tego typu zjawisk jest w Polsce mocno lekceważące, co widać przy próbach wprowadzania u nas CoC. Nie robiłem statystyk, ale odnoszę wrażenie, że większość ludzi ma to gdzieś i uważa to za marnowanie czasu, a całkiem sporo ludzi jest zdecydowanie przeciwnych odbieraniu im np. praw do obrażania innych ludzi.

Dyskryminacja, seksizm i chamstwo są na porządku dziennym (mówię o dużych korporacjach). Znakomita większość kobiet w ogóle o tym nie mówi z obawy przed utratą pracy.

Mi się wydaje, że w ogóle są na porządku dziennym. Jedyna różnica, że w mniejszych firmach (kilku-osobowych) jest większa szansa trafienia na grono pracowników, gdzie wszyscy są kulturalni, mili i uprzejmi.

Ponieważ takie zachowania (z tego co widziałem) nie są tępione/piętnowane, to jest to głównie pochodna wielkości firmy.

Przyznam, że zadając te pytanie nie miałem na myśli konkretnego typu dyskryminacji. Także raczej rozważałem to w kontekście naszych polskich Rubiowych software housów. W każdym razie bardzo doceniam zamieszczone tutaj odpowiedzi.

Z innej beczki, czy nie sądzicie, że istnieje pewna asymetria, bo jeśli szukamy opinii na temat pracy np. średnim/dużym zakładzie pracy, to raczej znajdziemy sporo opinii na temat pracy. Ale w przypadku software housów, nawet tak dużego jak NetGuru (od razu zaznaczam, że daję to jako przykład po prostu - jedna z większych film Railsowych), nie widzę opinii np. na GoWork. Dlaczego tak jest? Czy po prostu opłaca się nie wystawiać opinii po rozwiązaniu umowy?

W dzisiejszych czasach dyskryminacja jest częściej narzędziem do osiągania korzyści niż faktycznie gorszym traktowaniem danej grupy społecznej. Mężczyźni o niższych kompetencjach, bardziej wrażliwi, mniej inteligentni, czy z częstymi migrenami mogą być traktowani znacznie gorzej, a nie ma mowy, żeby trąbiły o nich populistyczne media, czy jakieś wojujące ruchy. Niszczenie ludzi wszędzie może być poważnym problemem, ale jak na razie chyba jeszcze nigdzie rzetelnie nie zbadano, czy w firmach samo bycie kobietą faktycznie stawia je na gorszej pozycji. Akurat z moich doświadczeń różnica zawsze była tylko jedna: “panowie, papier przyjechał, trzeba przynieść”.

1 Like

Nie no oczywiście - żyjemy w kraju równych szans, bez znaczenia są drobiazgi takie jak płeć. Nie ma żadnych rzetelnych badań, które by pokazywały, że w naszym społeczeństwie takie cechy mogłyby stawiać osobę na gorszej pozycji, a co dopiero w firmach.

Chyba najwyższa pora zamknąć ten wątek :-).

A o jakich badaniach tutaj konkretnie mówimy? Bo sam chętnie bym powiększył swoją wiedzę na ten temat.

Chodzi konkretnie o rzetelne badania.

A potrafisz jakieś zacytować, zamiast się w ten sposób bawić?

To nie bądź samolubem. Podziel się tymi rzetelnymi badaniami.

W wielu “rzetelnych” badaniach, np. zarobków lekarzy kobiet i mężczyzn na zachodzie, czarno na białym wychodzi, że kobiety zarabiają mniej. A potem jak się ktoś temu lepiej przyjży, to wychodzi, ze porównywano mężczyzn pracujących w lepiej płatnych specjalizacach, jak np. neurochirurgia, do kobiet w gorzej płatnych specjalizacjach takich jak pediatria. Nikt też nie nie przedstawił stosunku rocznych zarobków do przepracowanych godzin w tych badaniach jak i wielu innych rzeczy które mają wpływ na to kto ile zarabia. Nagle się okazało, że te “rzetelne” badania to tylko kolejna statystyka dopasowana do tezy, nie zaś na odwrót.

Nie chcę się wdawać w dyskusje jak to wygląda w polskich firmach, bo nie wiem. Wiem mniej więcej jak to wygląda u mnie i wydaje mi się że naprawdę jest równouprawnienie. Ale u mnie ogólnie jest rewelacyjna atmosfera.

Nie mniej jednak, jeżeli ktoś zaczyna sarkastycznie odnosić się do czyjejś wypowiedzi na ogólnie trudny temat, zamiast po prostu wyprowadzić tego kogoś faktami z błędu. To może rzeczywiście lepiej zamknąć ten temat, żeby nie zrobić z niego trolowni.

1 Like

Najlepsze jest to, że kolega zaczął uprawiać lekką bucerkę raptem kilka postów po swoich górnolotnych narzekaniach, że ludzie w Polsce burzą się jeśli się im chce odebrać prawo do obrażania innych. :slight_smile:

Nie brnijmy w badania, bo można cytować różne rzeczy i dobierać publikacje pod różne tezy. Niech GUS się tym zajmuje :wink:

@deadman słusznie zauważył, że “w dzisiejszych czasach dyskryminacja jest częściej narzędziem do osiągania korzyści, niż faktycznie gorszym traktowaniem danej grupy społecznej.” - to jest bardzo ważna myśl. Przyznam, że w tym kontekście tego nie rozpatrywałem, a jest to perspektywa, która skłania do pytania, jakie cele może ktoś osiągać, traktując gorzej pracownika/współpracownika.

Ktoś kto traktuje źle pracownika/współpracownika/kogokolwiek, nie musi mieć w tym jakiegokolwiek celu (tym bardziej, że tego rodzaju działania raczej szkodzą niż w czymkolwiek pomagają). Może być np. po prostu, jak się mówiło dawniej, “źle wychowany”.

1 Like

Ostatnio popularne na zachodzie stało się zatrudnianie na podstawie tzw. pozytywnej dyskryminacji, nie zaś na podstawie rzeczywistych umiejętności i posiadania cech koniecznych na danym stanowisku. To niestety może prowadzić do pewnych absurdów, takich jak zatrudnienie osób nie najlepszych, ale spełniających szereg cech drugorzędnych, takich jak bycie kobietą/mężczyzną, kolor skóry, czy stopień niepełnosprawnosci. Czyli de facto zatrudnianie przez dyskryminację. Zatrudnię tą czarną kobietę, bo trzeba wyrobić limit ich zatrudnienia, a nie dlatego że jest najlepsza. Ja gdybym się dowiedział, że zostałem zatrudniony dlatego że jestem łysy, albo gruby, a nie dlatego że jestem dobrym programistą, to pewnie bym się szybko z taką firmą pożegnał.

Poza tym moim skromnym zdaniem o wiele większym problemem jest próba znalezienia sensownej pracy przez osoby nie pełnosprawne; pracy odpowiadającej ich umiejętnościom. Ale to nie tylko pracodawcy ale też różnorakie szkoły, które nie pozwalają np. na zwolnienie z ezgaminów z języków obcych osobom niedosłyszącym.

Wyjdę na maksymalnie czepialskiego, ale również poproszę o źródło tych informacji. Zbyt często widziałem podobnego rodzaju informacje okazujące się kaczką (zwykle pseudo-) dziennikarską. Tym bardziej, że wierzyć się nie chce, że tak jawny i jaskrawy przykład dyskryminacji ze względu na płeć czy rasę przechodzi bez większego echa.

Jasne. Tu są przykłady bezpośrednio z DOI w stanach https://www.doi.gov/pmb/eeo/cases/reverse tu jest ciakawy przykłąd http://www.businessinsurance.com/article/20160325/NEWS06/160329841/fired-hilton-hotel-clerks-age-and-reverse-discrimination-case?tags=|70|83|302 a ta sprawa była chyba nawet stosunkowo głośna http://www.washingtontimes.com/news/2014/may/30/white-new-york-police-officer-wins-135m-reverse-ra/ albo to: http://edition.cnn.com/2009/POLITICS/06/29/supreme.court.discrimination/index.html?iref=24hours

I te sprawy nie przechodzą bez echa. Być może u nas, czy ogólnie w europie mało się o tym słyszy, bo u nas dopiero zaczyna się robić nieciekawie.

1 Like

Ale w US masz zupełnie inny rynek i historię, nie do końca można to porównywać z Europą / Polską.

Wydaje mi się, że jeżeli przypatrzymy się temu jak wyglądał napływ afro-amerykanów do ameryki północnej i co się tam z nimi działo do tego jak wygląda napływ emigrantów do europy w tej chwili, to pomimo wielu kolosalnych różnic można znaleźć kilka zatrważających analogii. Co prawda w ameryce to się działo na przestrzeni setek lat, a w europie jest to skondensowane na przestrzeni miesięcy. Jednak wiele głosów i w Stanach i w Europie pokrywa się. Głosów z jednej strony krzyczących, że “nam się należy” z różnych mniej lub bardziej irracjonalnych powodów. A z drugiej strony krzyków domagających się dość brutalnego rozwiązania problemu. To co jest najsmutniejsze, to po żadnej ze stron Atlantyku nikt nie próbuje znaleźć sensownego rozwiązania. Być może dlatego, że każdy z tych krzykaczy dba o własną skórę, zupełnie, ale to zupełnie nie przejmując się drugą stroną, a w takim przypadku nie ma możliwości na pokojowe rozwiązanie.

Ale bardzo odbiegłem od tego o co pytał @detomastah_, może wróćmy do tego jak oskarżenie o dyskryminację wpłynie na wizerunek polskiej firmy IT.