Bolączki freelancerów

Polski rynek freelancerów Ruby jest już całkiem dojrzały. Mamy przynajmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt grup freelancerskich. Do tego dochodzą tradycyjne agencje programistyczne i oczywiście produkty.

Z jakimi największymi bolączkami się borykacie? Co jest trudne, w czym potrzebujecie pomocy?

A to badanie marketingowe czy czysta ciekawość?

Powiedziałbym że największym problemem jest Biurokracja i Prawo podatkowe. Niestety żadnych z tych rzeczy łatwo się nie da naprawić.
W dalszej kolejności niesolidni klienci (opóźnianie płatności, itp.) i … niesolidni freelancerzy / podwykonawcy.

Z czystej ciekawości, czym się to w Twoim przypadku przejawia? Ja nigdy nie miałem większych problemów, ale to może dlatego, że płacę księgowemu.

Ja też miałem księgową i nadal musiałem jechać na drugi koniec Polski na 5-minutowe spotkanie w urzędzie skarbowym przy kontroli krzyżowej. :wink: (akurat wtedy byłem w takim geograficznym rozkroku)

Z drugiej strony - przy umowie o prace regulacje są równie idiotyczne, np. pracodawca nie ma prawa dać mi więcej urlopu niż ustawa przewiduje (legalnie i bez kombinowania). Problem jest szerszy.

Chcę zmienić nieco wygląd polskiego rynku freelancerów. Nie chcę zatrudniać ludzi na gwałt i robić dużej korporacji. Wolę współpracować z istniejącymi firmami, pomagać im, współdzielić klientów i kształcić nowych ludzi.

Patrzę jak mogę pomóc i sprawić, żeby na rynku była większa współpraca niż konkurencja. Macie jakieś pomysły jak to zrobić?

Z czystej ciekawości, czym się to w Twoim przypadku przejawia? Ja nigdy nie miałem większych problemów, ale to może dlatego, że płacę księgowemu.[/quote]
Ja też miałem księgową i nadal musiałem jechać na drugi koniec Polski na 5-minutowe spotkanie w urzędzie skarbowym przy kontroli krzyżowej. :wink: (akurat wtedy byłem w takim geograficznym rozkroku)[/quote]
I nie da się takich rzeczy załatwić zdalnie w żaden sposób? O_o

Nawet przy kontroli krzyżowej powinna wystarczyć księgowa, ba, powinno się dać to załatwić w sposób zdalny.

Chociaż wiadomo, zależy na jakiego urzędnika się trafi, jeśli US jest przychylny przedsiębiorcom to nie powinieneś tam nigdy chodzić a księgowa załatwi 100% spraw kurierem bądź przez Internet.

[quote=hubertlepicki]Nawet przy kontroli krzyżowej powinna wystarczyć księgowa, ba, powinno się dać to załatwić w sposób zdalny.

Chociaż wiadomo, zależy na jakiego urzędnika się trafi, jeśli US jest przychylny przedsiębiorcom to nie powinieneś tam nigdy chodzić a księgowa załatwi 100% spraw kurierem bądź przez Internet.[/quote]
No właśnie u mnie jedyna rzecz, przy której musiałem się pofatygować, to było jak nie zapłaciłem PIT-4 (czy coś w ten deseń, od umów o dzieło), bo najzwyczajniej w świecie nie miałem pojęcia, że muszę go opłacić :wink: (jestem idiotą jeżeli chodzi o księgowość, więc jak nie dostałem od księgowej informacji, to nie płaciłem). Wtedy (tzn. jak wyszło, że nie opłaciłem po rozliczeniu rocznym) już współpracowałem z obecnym księgowym i z tego co mówił, to też dałoby się załatwić zdalnie, ale że lepiej było żebym poszedł, to może udałoby się mandatu uniknąć. Mandatu nie udało się uniknąć (chyba 500zł musiałem zapłacić oprócz uregulowania zaległości), no ale to fail z mojej strony i to całkiem gruby.

Ale wierzę, że w przypadku kiepskich urzędników może to wyglądać zupełnie inaczej.

[quote=drogus][quote=filiptepper][quote=drogus]
Z czystej ciekawości, czym się to w Twoim przypadku przejawia? Ja nigdy nie miałem większych problemów, ale to może dlatego, że płacę księgowemu.[/quote]
Ja też miałem księgową i nadal musiałem jechać na drugi koniec Polski na 5-minutowe spotkanie w urzędzie skarbowym przy kontroli krzyżowej. :wink: (akurat wtedy byłem w takim geograficznym rozkroku)[/quote]
I nie da się takich rzeczy załatwić zdalnie w żaden sposób? O_o[/quote]
Wtedy się nie dało, dzisiaj być może już tak.

Zresztą być może wtedy trochę niepotrzebnie zawczasu zrobiłem sobie tam wroga bo powiedziałem, że mam ją w dupie bo moja żona właśnie rodzi, jesteśmy w szpitalu, a ja do żadnego urzędu się nie wybieram w najbliższym czasie.

Lol, emocje, emocje. Będę musiał profilaktycznie wyłączyć telefon :slight_smile:

A co do meritum. Myślę, że całkiem fajną strategię mają Lunar Logic Polska oraz Base jeśli chodzi o pozytywny wpływ na lokalne środowisko developerskie. Sponsorowanie comiesiecznych spotkań KRUGa (LLP), czy organizowanie imprez w stylu HackKRK (Base, BTW w najbliższym czasie jest spotkanie Ruby vs Python vs World) daje możliwość poznania technologii, pogłębienia wiedzy, wymiany doświadczeń i lekko-persfazyjnej rekrutacji. Można również, tak jak robi to Base, zasponsorować dodatkowe zajęcia z Rubiego na lokalnej uczelni albo ściągnąć z zagranicy technologiczne sławy na prelekcje. To wszystko powoduje, że ludzie sami zaczynają się interesować organizatorem.

A co do samego freelancingu - jedną z ważniejszych kwestii społecznych jest wychodzenie z domu. Dlatego tego rodzaju imprezy są doceniane również przez freelancerów. Inna kwestia to możliwość zorganizowania przestrzeni co-workingu, dostosowanej do specyficznych potrzeb freelancerów - programistów.

@drogus: A wiesz że nawet płacąc księgowemu, za jego błędy odpowiadasz ty (zresztą widzę po późniejszym poście że już się miałeś okazję przekonać). Jeżeli księgowy poda ci błędne informacje, to mandat i tak ty płacisz, i do więzienia też możesz ty pójść, Księgowy jedynie udziela rady i jest odpowiedzialny za przechowywanie dokumentów. Przy czym i tak warto mieć kopie wszystkiego, bo jak zgubi, albo zaleje, albo napali nimi kominku, to wiesz kto odpowiada za ich utratę? :stuck_out_tongue:

Dalej, kontrole skarbowe, zwroty VAT ciągnące się miesiącami, kary za co się tylko da. Niedoinformowanie urzędników, błędne informacje.

Wiesz że jak się ubezpieczysz na chorobowe w ZUSie, i się spóźnisz JEDEN DZIEŃ to cię natychmiast z chorobowego wypisują? a żeby się zapisać ponownie nie wystarczy zapłacić, trzeba pisać WYJAŚNIENIE, ręcznie do naczelnika tłumacząc dlaczego się spóźniłeś!

Teraz obczaj wyrok NSA, jeżeli pójdziesz do ZUS, spytasz się czy im cokolwiek wisisz. Oni ci dadzą papier z pieczątką że absolutnie wszystko masz opłacone. Po czym okaże się że to ONI się pomylili, to zgadnij kto dostanie wielotysięczną karę? Podpowiedź: na pewno nie urzędnik który udzielił ci błędnej informacji.

Wiesz że US może nakładać kary do PIĘCIU lat wstecz. Często specjalnie “przeoczają” błędy przez 4 lata, tylko po to żeby znaleźć je jakimś cudem rok przed przedawnieniem i naliczyć odsetki za cztery lata.
Wiesz że absolutnie każdy dokument w firmie masz obowiązek przechowywać przez te 5 lat (również po zakończeniu działalności), pod karą więzienia?

Mógłbym tak cytować godzinami, ale wystarczy poczytać sobie pracę, przypadki firm wykańczanych kontrolami, błednie naliczonymi opłatami, wstrzymanymi zwrotami VATu (często po kilka lat) idą w dziesiątki.
A wiesz co jest najlepsze, że (o ile) w koncu jakiś sąd dochodzi do wniosku że to wszystko jest jakiś przekręt i urzędnik się pomylił, to zgadnij kto płaci odszkodowanie? (znowu podpowiedź: nie drastycznie niekompetentny/skorumpowany urzędnik).

Aha, Ostatnio księgowa mnie oświeciła że prowadząc prywatną działalność gospodarczą będę musiał udowadniać że moja narzeczona którą zatrudniłem posiada wystarczające kwalifikacje do wykonywania pracy, bo moga mnie oskarżyć że zatrudnienie jest pozorne i tylko poto żeby obniżyć podatki. Czyli ja nie mogę decydować czy przezemnie zatrudniona osoba jest kompetentna, bedzie decydował o tym jakiś debil który trafił do urzędu bo własnej firmy by nie potrafił prowadzić nawet jakby mu ktoś pistolet do głowy przystawił.

Na sam koniec, wiesz że rząd nasz kochany planuje zmianę w prawie która spowoduje że urzędnik będzie mógł arbitrarnie stwierdzić że dana transakcja - całkowicie legalna - została przeprowadzona w celu zmniejszenia podatków. Po czym ją anulować, nałożyć karę, i zapłacić zaległy podatek, wstecznie, z odsetkami. Czyli nawet jeżeli postępujesz w 100% zgodnie z kodeksem cywilnym/handlowym. To w każdej chwili urzędnik będzie mógł zrobić z ciebie przestępce, własną decyzją, i wpierdolić ci taką karę że już się nie pozbierasz.
Piękne prawda?

A konstruktywnie @bragi myślałem od jakiegoś czasu nad założeniem cechu, gildii, stowarzyszenia, związku, czegoś by zorganizować ludzi zajmujących się technologią. Chętnie o tym z tobą pogadam przy najbliższej konferencji lub RUGu

Na szczęście te przykłady to nie jest norma, ale całkowicie się zgadzam - prawo powinno zostać drastycznie zmienione, tak żeby urzędnicy odpowiadali za swoje decyzje i niekompetencję.

@świstak: słusznie prawisz, przykładów można mnożyć i mnożyć, aż człowiekowi się odechciewa. Sam ostatnio miałem “przyjemność” się przekonać o tym, jaki to ZUS jest wspaniały. Przygarnąłem z Powiatowego Urzędu Pracy dziewczynę na staż, po 3 miesiącach postanowiliśmy zrobić umowę o pracę, ale się rozbestwiła i mały był z niej pożytek. Po 3 miesiącach umowa na czas określony wygasła i po prostu jej nie przedłużyliśmy kończąc współpracę. Kilka dni później dostałem z ZUS informację o wszczęciu postępowania w tej sprawie, 3 dni biegałem i zachodziłem w głowę o co chodzi, po czym kolekcjonując miliony papierków z tym związanych (jej badania, potwierdzenia przelewów wynagrodzenia, nawet potwierdzenia zapłaty składek ZUS musiałem drukować, mimo, że mieli to u siebie) sprawę zawieszono. Co najlepsze - dostałem listę kilkunastu pytań, do których musiałem się ustosunkować, pierwsze z nich brzmiało w stylu: “Jeśli nikt wcześniej nie pracował na wskazanym stanowisku, to jakie były argumenty i solidne przesłanki aby to stanowisko utworzyć” :expressionless: ręce opadają, nie wspominając o tym, że musiałem im kserować dowód osobisty z oświadczeniem, że nie jestem z nią w żaden sposób spokrewniony ani spowinowacony. Masakra.

a jeśli chodzi o temat przewodni to faktycznie jak już zostało wspomniane - największą bolączką (poza urzędami, ale to niezależnie od branży) są chyba klienci. Niejednokrotnie zdarzało mi się, że klient specjalnie “przeciągał” projekt w czasie, żeby na jego końcu jeszcze kręcić nosem i negocjować cenę. Nie wspomnę już, że trafił mi się przypadek, gdzie gościu poprosił o wcześniejsze wystawienie faktury, bo potrzebował koszta, a następnie wymyślał cały czas jakieś absurdalne niedociągnięcia (typu “nagłówek pół piksela w lewo”) aby ostatecznie zniknąć gdzieś w powietrzu. Szkoda gadać.

Adam Hościło zaczął rozkręcać projekt “Develop In Poland” który miałby być właśnie takim pierścieniem sprawdzonych, współpracujących i lubiących się firm, a do tego promować grupę na zewnątrz (głównie na zachodzie). Niestety projekt się posypał kiedy zainteresowani mieli wyłożyć naprawdę groszowe kwoty na rozpoczęcie projektu i podstawową promocję.

ALE! Ja bym wciąż totalnie to zrobił, postaram się przekierować Adama do tego wątku.

Do pomysłu się dopisuję, i gotów groszowe kwoty wykładać jestem , a nawet czasu poświęcić na taką zacną incjatywę.

@bragi, @tomasz, @sarin na czym by miała to polegać? Dzielenie się bibliotekami lub kodem? Wspólne szkolenia? Bo tekst w stylu: " na rynku była większa współpraca niż konkurencja" brzmi mi jak teksty europarlamentarzystów.

Chodzi o przekazywanie sobie klientów czy po prostu budowanie większych międzyfirmowych zespołów do większych projektów.