chciałem miec do testow aplikacje postawioną na serwerze (jakiegoś) linuxa i móc na neostradzie testowac stronke (hostingowac)… co polecacie, co odradzacie… na razie nie chce stronki trzymac gdzie indziej, bo to dodatkowa kasa… dopiero jak bedzie smigac, to pomysle o hostingu platnym…
[quote]< zborus> siema
< zborus> jakiego linuksa na poczatek polecacie ?
< azhag> tego, którego używa twój znajomy
< Socek> a jak nie masz przyjaciol, to ubuntu[/quote]
Potraktuj to całkiem poważnie.
no wlasnie ja z linuxa jestem początkującym (korzystam z putty, konsoli linuxowej, podstawowa znajomosc srodowiska), więc szukam czegoś z czym bym sobie poradził;
cenne są Wasze wypowiedzi, więc słucham Was… rad Waszych…
w skrócie: potrzebujesz coś, co postawisz szybko, prosto, co nie musi koniecznie wykorzystywać każdy takt procesora. slackware, gentoo, arch, lfs i inne zabawki nie są dla Ciebie - polecam ubuntu,kubuntu, mandriva, pclinuxos, albo którekolwiek inne, user-friendly distro.
Swiezosc pakietow, jasno okreslony termin wsparcia. (LTS Rulez) Mniejsza stabilnosc(? nie bic!)
System, to sama linia komend, bez GUI, jak w normalnym Ubuntu, chociaz mozna sobie X’y doinstalowac.
Stabilnośc nie odnosi się do stabilności działania, tylko do wersji oprogramowania w dystrybucji. Debian (i Ubuntu) kieruje się polityką “jak wersja osiągnie status stable, to nie zmieniamy wersji oprogramowania” - updatety security to patche na wersje, które są w wydaniu, a nie nowe wersje.
Nie ma więc sensu stwierdzenie “mniejsza stabilność”.
Co do różnic - Ubuntu Server jest instalowany z innym kerneleam niż Ubuntu Desktop (czywiście w wersji Server można zainstalować kernel z wersji Desktop i vice versa - repo jest to samo). Kernel wersji serwer 32 bit ma wkompilowane PAE, dzięki czemu obsługuje więcej RAmu. W wersji 64Bit też jakieś różnice podobno są, ale się nie wgłębiałem - do większości moich zastosowań nie ma sensu używać 64 bit (ogólnie pod Railsy, Django, Catalyst, PHP itp używanie dystrybucji 64 bit daje więcej szkód niż przynosi korzyści).
Nie znam tej wersji Ubuntu, możesz nam o niej trochę więcej napisać?[/quote]
Skrót myslowy … za duży jak widać. Chodziło mi o to, ze w Ubuntu jest ruby 1.8.7 i można czasem się zdziwić
Na serwer produkcyjny to lepiej samemu skompilować ze źródeł, albo zainstalować po prostu REE. Tak samo rubygems (ile to już jest historii o koszmarkach spowodowanych gemsami z pakietów ubuntu?
Co do samego topicu - u siebie mam takie combo: ubuntu server + ree + nginx + passenger i spisuje się to znakomicie.
Problem wynika z badziewności i “prowizorkowatości” gemów. Brak jest spójnej polityki nazewnictwa, numeracji wersji i zasad na jakich gemy trafiają na rubyforge.
Wystarczy porównac RubyGems z perlowym CPANem i debianowymi toolsami do pakowania modulów. Jeśli chcę wrzucić w pakiet jakiś moduł z CPANa, to po prostu piszę “dh-make-perl --build --cpan nazwa-modulu” i buduje mi to co trzeba (no, czasem trzeba troszkę więcej wysiłku). Chciałbym się kiedyś doczekać podobnego porządku w gemach, i podobnego narzędzia do budowania paczek dla Debiana/Ubuntu. Bardzo dobry wzorzec do naśladowania jest - ktoś tylko musi mieć odpowiednio dużo czasu, zapału i chcieć z niego skorzystać. /weźmy się i zróbice ;)/
Proponuję poczytać z czego tak naprawdę wynika potworkowatość rubygems w Debian/Ubuntu (WYŁĄCZNIE w Debian/Ubuntu). Jest o tym np. cały tekst wysmażony przez autorów Debiana, gdzie przyznają że zepsuli rubygemsy w apcie, zrobili to specjalnie oraz dlaczego to zrobili.
To może podasz link?
Piszesz “wyłącznie w Debian/Ubuntu” - nie znam dystrybucji, w której gemy się ładnie komponują z package managerem (są takie?), za to znam takie, w których moduły z CPANa przekształca się w paczki dystrybucyjne bajecznie prosto - o czymś to chyba świadczy?