Kickstarter: Rails.app

Popularnych gemów, które wymagają native extensions nie ma aż tak dużo, wystarczy, że będą zvendorowane biblioteki dla nokogiri i kilku innych tego typu rzeczy, których rzeczywiście się używa i nie ma problemu.

Jest http://vagrantup.com/, ale żeby to miało sens dla poczatkujących to musiałbyś to ładnie opakować i opisać. Stąd stwierdzenie, że to będzie kosztować $0 jest zupełnie bez sensu. Może $0 będzie kosztować dla Ciebie, ale jak będziesz chciał to przygotować dla “mas”, to już potrzeba trochę pracy.

Właśnie Vagrant to trochę za mało dla początkujących. No i masz rację, zbundlowanie tego w projekt dla mas będzie kosztować.

No nic, szkoda już czasu na flejm. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Lepiej, żebym nie miał racji i wyszło na dobrze; lepiej dla community i kasa się nie zmarnuje.

Anyway jak wspominam siebie uczącego się i przegrzebującego fora za odpowiedziami, podczas jak zaczynałem; oraz nagle próbując wyobrazić sobie siebie uczącego się na gotowym czymś to nie żałuję. Przy okazji nauczyłem się wiele ciekawych i pożytecznych rzeczy, których pewnie teraz bym nie wiedział.

Nie słyszałem. :frowning: Jest jakiś pudelek do tego?

może trochę z próżni temat, ale skoro była mowa o rails girls to pewnie słyszeliście już o coderdojo - bardzo zacna inicjatywa, ciekawe czy będzie dojo w PL :slight_smile:

Nie słyszałem. :frowning: Jest jakiś pudelek do tego?[/quote]
Nikt tego dokumentować nie będzie :stuck_out_tongue_winking_eye: podobno programiści to zagorzali monogamiści ;-D

Nie słyszałem. :frowning: Jest jakiś pudelek do tego?[/quote]
TechCrunch i PandoDaily. Jest jeszcze nowy blog Arringtona, “Uncrunched”

Ciekawostka: http://jeremymcanally.com/images/railcar.mov

Podobno jeden dzień pracy.

[quote=sharnik]Ciekawostka: http://jeremymcanally.com/images/railcar.mov

Podobno jeden dzień pracy.[/quote]
Zanim się zaczną głosy w stylu “omujborze, Yehuda chce 25k za jeden dzień pracy”, to pragnę nadmienić, że to jest odpowiednik skryptu bashowego z GUI (https://github.com/arcturo/Railcar/blob/master/Railcar/install_gems.sh), więc będzie miał te same problemy co skrypt - dlatego projekt jest zasadniczo bez sensu :wink:

Dokładnie :wink: Ale fajnie jak zaczyna się dyskusja za pomocą kodu.

Swoją drogą, pomysł Yehudy z maszyną wirtualną stuningowaną pod pisanie w Railsach mi się podoba.

Zgadzam się, jak to mówią “code > discussion” i fajnie, że Jeremiemu się chce coś zrobić, ale moim zdaniem nie tędy droga (chociaż mogę się mylić, Yehuda też zresztą może)

Linux w VM jako najlepszy pomysł na railsdev nie tylko pod Windows, ale też pod OSX? No nareszcie.

(sorewicz, ale potencjał merytoryczny tego wątku wyczerpał się trzy strony temu, więc proponuję swobodny trollfest :D)

Hmm a gdzie jest napisane, że Yehuda chce zrobić coś na bazie maszyny wirtualnej?

Ja ostatnio mam dylemat czy budować sobie środowiska developerskie zwirtualizowane na linuksie w oparciu o schroot ( http://teddziuba.com/2011/01/multiple-concurrent-linux-distros.html ) czy w oparciu o kontenery LXC. Ktoś już ma jakiś workflow przygotowany dla siebie?

Jaka jest korzyść z takigo rozwiązania w przypadku środowisk developerskich?

Mnie cały czas kusi Vagrant, ale nadal mam problem z zainwestowaniem czasu w pisanie chefów kosztem po prostu pracy. I sam VirtualBox, trochę meh. Nigdy nie byłem z niego do końca zadowolony.

@y3ti:

Korzyści są przede wszystkim takie

  • można tych środowisk mieć więcej i są sandboxowane
  • w razie crashu bibliotek można wszystko przywrócić
  • zmieniasz komputer lub musisz pracować na jakimś w biurze to zawsze możesz sobie tam wstawić swoje VMki i jesteś w domu (można szybko i wygodnie przenosić te środowiska)

Ja osobiście miałem problemy np. z wystawieniem filesystemu VM (gościa) do systemu gospodarza. Robiłem to NFSem i przez SFTP i czasem pliki zmienione z gospodarza na Linuksowym gościu się corruptowały.

Ja używałem przez chwilę vagranta jak pracowałem na trudnym do postawieniu środowisku (node, mongo, jakieś wątpliwej jakości paczki w npm, przy instalce się dużo rzeczy sypało) i jak to się wszystko ręcznie ustawiło i spakowało, to działał całkiem fajnie, ale za nic w świecie nie mogłem zmusić go do działania z chefem. Jak już zaczynał instalować i konfigurować paczki, to procek wchodził na wyższe obroty i właściwie nie dało się korzystać z systemu, a instalacja nie dochodziła nigdy do końca. Było to jakieś pół roku temu, od tamtego czasu nie sprawdzałem.

Mam projekty które wymagają specyficznych wersji paczek typu imagemagick albo file i moge je sobie izolować. Nie muszę dla wszystkich projektów nad którymi pracuję edytować jednego nginx.conf na jakieś dziwne sposoby, żeby to ze sobą pożenić tylko mogę się starać utrzymywać developerskie środowisko podobne do produkcji i łatwiej wtedy hardkorowe case’y rozkminić jak występują. Nie jest to konieczne przy prostych projektach zwykle albo jak pracuje się nad jednym. Ale wystarczy jeden taki projekt który wymaga większego dłubania w paczkach systemowych i już może się do odbić negatywnie na innych moich projektach albo na systemie hosta (desktopie).

Z drugiej strony nie wymagam niczego tak ciężkiego jak Virtualbox i pochodne które pozwalają mi nawet mieć inny kernel na virtualkach. Aż takich rzeczy raczej do szczęścia nie potzebuję. Dlatego takie rozwiązania w półkroku mnie interesują. Wirtualizacja paczek tak, kernela i sieci już niekoniecznie.

W schroot jest to trywialne bo VM tak naprawdę używa file systemu hosta.

Pracowałem przez pewien czas ze środowiskiem developerskim dystrybuowanym właśnie jako VM operowane vagrantem. Relatywnie spoko to działało. Would try again.

Ale oczywiście wszystko zależy od typu projektów nad którymi się pracuje, jak pisał paneq.