KnowledgeBlackBelt

Abstrahuję od jakości tego koknretnego serwisu. Uważam, że znajomość co najmniej jednego języka na poziomie pytań z takich certyfikatów (pytania odnośnie skomplikowanego dziedziczenia, co się stanie jeżeli dodamy dwie liczby różnego typu) jest dużym atutem dla każdego programisty. Po prostu nie musi sprawdzać wszystkiego w dokumentacji, zna możliwości i ograniczenia języka, wie że może być lepszy sposób implementacji niż ten który znalazł w przykładzie w poście na blogu. W niektórych przypadkach to, że coś działa na jego maszynie nie znaczy że będzie działać na innych. Programista musi być świadomy kontraktów wyznaczonych przez twórców języka/api. Mówię to o umiejętnościach i wiedzy, nie o dyplomie czy certyfikacie.

Oczywiście doskonała znajomość języka a umiejętność programowania to są dwie różne rzeczy. Niemniej uważam, że pierwsze jest warunkiem koniecznym (lecz nie wystraczjącym) drugiego.

Odnosząc się do analogii: Chcesz pisać książki, najpierw naucz się poprawnie wysławiać.

miałem na myśli test w którym zawarte były by logiczne pytania na które są logiczne odpowiedzi z tym js dobry przykład, co nie zmienia faktu że jest wg mnie masa programistów typu copy monkey a to też do niczego dobrego nie prowadzi

No i tu jest istota problemu, bo w byciu dobrym programistą nie chodzi o wiedzę rozumianą jako wykucie na blachę dokumentacji API.[/quote]
Filozofowie mają taki podział: “wiedzieć, że” i “wiedzieć jak”. No i podstawowy problem tego rodzaju testów polega na tym, że sprawdzają “wiedzę, że”, a programowanie to jest “wiedza jak”.

Swoją drogą duża część wykształcenia akademickiego (w odróżnieniu od politechnicznego) dotyczy “wiedzy, że”. Osobie o szerokich horyzontach myślowych pozwala to opracowywać nowe algorytmy, tworzyć nowe języki programowania, bazy danych itp. ale przeciętniakowi tylko szkodzi, bo nie wie jak zrobić proste rzeczy (np. użyć generator parsera).

Ostatnio miałem okazję spotkać programistę, który był świetny właśnie w takich niuansach jakie są na egzaminach/certyfikatach i do tego potrafił zakodować co mu się kazało + był dobry z algorytmów. Ale nie używał systemu kontroli wersji, a kod mimo, że działał, był ledwo czytelny.

Wolę jednak pracować z osobą, która ma pod ręką googla i dokumentację, napisze kod wolniej, ale cały zespół będzie w stanie ten kod zrozumieć i rozwijać dalej.

Oczywiście, że wiedza co do niektórych pytań z takich certyfikatów się przydaje. Bo rzeczywiście, jeżeli wiem na przykład, że klasa może być automatycznie rzutowana na stringa jeżeli implementuje ‘to_str’, to mogę to od razu zastosować zamiast wpisywać w googlu. Ale z drugiej strony wpisanie w googlu “automatically coerce to string ruby” czy czegoś podobnego i douczenie się trwa kilka minut, a takich problemów znowu nie ma aż tak dużo. Dlatego zgadzam się, że część tej wiedzy jest pomocna, ale na pewno nie jest niezbędna, więc głupie byłoby zwracanie na takie certyfikaty uwagi przy rekrutacji.

ale Tomash ma racje, teraz kiedy wszystko jest w “internetach” na wyciągnięcie ręki nie musisz znać wszystkich funkcji/metod, wszystkich możliwych opcji (parametrów) jakie przyjmują itd.

chciałbym zobaczyć taki test z php/js i mapowanie stringów/intów na boole (‘1’ == true itp.) :D[/quote]
znajdz takiego który googluje za rozwiązaniem problemów i daj mu do napisania jakiegoś scrapera, ciekawe ile czasu minie zanim pojawi się post tutaj na forum :slight_smile:
ale z 2giej strony nie widzę procesu rekrutacyjnego w którym taka wiedza była by odpytywana jak “tabliczka mnożenia”

O popatrz, nie wiedziałem :slight_smile:

taki googlujący wpisze “spraper ruby” w google i jako drugi wynik wyskoczy mu http://www.rubyinside.com/ruby-gets-a-stylish-html-scraper-scrapi-140.html, więc żadnego posta na forum nie będzie :wink:

rly, umiejętność dobrego odpytywania google’a >>>>>> wkucie dokumentacji na pamięć :wink:

Czyli egzamin z wiedzy na blachę na rekrutacji be, ale taki sam egzamin na certyfikat cacy.

No i masz odpowiedź czemu dobry zleceniodawca/pracodawca olewa ciepłym moczem wszelkie certyfikaty i patrzy na kod.

Jeszcze jedna fajna rzecz, o której rozmawiałem z kilkoma osobami ostatnio - programowanie w parach jako element procesu rekrutacyjnego. Na przykład Groupon w US tak działa.

Na testy “certyfikatopodobne” natknąć się można na większości rozmów kwalifikacyjnych, tak więc uważam że o ile fakt posiadania certyfikatu nie zwiększa szansy na zatrudnienie, to wiedza zdobyta podczas przygotowywania do egzaminu certyfikującego może mieć już realny wpływ na otrzymanie posady.

Wiedza to zawsze dobra rzecz, ale z drugiej strony sposób prowadzenia rekrutacji ma ogromny wpływ na to, czy rzeczywiście będę chciał dla takiej osoby lub firmy pracować.

Na rozmowach do firm do których prawdopodobnie nie chciałbyś trafić.

Czyli egzamin z wiedzy na blachę na rekrutacji be, ale taki sam egzamin na certyfikat cacy.

No i masz odpowiedź czemu dobry zleceniodawca/pracodawca olewa ciepłym moczem wszelkie certyfikaty i patrzy na kod.[/quote]
i znowu z skrajności w skrajność, wg mnie nie ma idealnego rozwiązania i każde przegięcie jest chore, jak uczenie się na pamięć tak i copy monkey, co z tego że ktoś pokaże ci super kod jak to nie jest jego ?
ostatnio miałem taki przykład aplikacja można by powiedzieć średniej wielkości nie jakiś kolos ale mikro też nie było i pisał to ktoś kto chyba ostatnie 3 lata spędził na railscasts.com, ogólnie aplikacja działała
ba nawet dobrze, testy były wypas, szkoda tylko że sypała się przy najmniejszym problemie, walidacje niby były przemyślane ale nie do końca, wszystko co miało za zadanie współpracować z zewnętrznym api było jak domek
z kart jak tylko coś było nie tak od razu się sypało, mało tego do bazy wrzucało taki syf że ciężko było to znaleźć, ale hm no aplikacja przecież działała ! klient ją kupił i wszyscy byli zadowoleni do puki na produkcji nie
dostała trochę więcej klientów niż z pa można było ogarnąć to ‘ręcznie’ więc moim skromnym zdaniem dobrze jest wiedzieć co się kopiuje w 100% a żeby to wiedzieć to niestety trzeba mieć wiedzę
jak poszczególne rzeczy działają a w szczególności jak powinny działać.

z resztą nie wiem po co się rzucam jak przecież każdy z was/nas na świetnie wypracowany sposób rekrutacji, pozdrawiam forumowiczów :slight_smile:

Czy to się czasem aby nie wyklucza? :slight_smile:

Na rozmowach do firm do których prawdopodobnie nie chciałbyś trafić.[/quote]
To spora generalizacja z Twojej strony :slight_smile: Allegro, Interia, GG to nie są aż tak złe firmy, choć wszystkie wymagają przejścia przez etap testów ze znajomości poszczególnych technologii. Nie zawsze jest się dość dobrym, aby dostać pracę u wymarzonego pracodawcy, a jednak gdzieś trzeba pracować/rozwijać się dalej :wink:

Jak słyszę takie nazwy, to mi się włącza czerwona lampka, nie chciałbym iść pracować do korpo :wink:

Nie wiem czy są “aż tak złe”, w każdym razie z rozmów z ludźmi którzy w nich pracowali/pracują wynika że tak, są to w firmy w których wolałbym nie pracować. QED.

Czy to się czasem aby nie wyklucza? :)[/quote]
Niekoniecznie. Testy też trzeba umieć pisać i można napisać ich sporo, tylko że testują coś, co nie jest krytyczne, albo nie tworzą przypadków niestandardowych, albo licho wie co jeszcze. Przyznam też, że wszystko zależy od definicji słowa “wypas” - zakładam, że chodziło tu tylko o ilość i rozmiar testów.

o fakt że są :slight_smile: