Nie mogę się z Tobą zgodzić z tą politechniką. On przez wyższe szkoły zawodowe miał właśnie na myśli politechniki (zajmują się kształceniem inżynierów), czy akademie medyczne (zajmują się kształceniem lekarzy). Politechnika w ogólności jest wyższą szkołą zawodowa, bo daje papiery uprawniające do wykonywania zawodu inżyniera (bez których nie możesz zbudować mostu). Informatyka na politechnice w szczególności natomiast może być wyjątkiem od tej zasady. Piszę „może”, bo nie mam zdania na ten temat - nie studiowałem tam i nie wiem jak to wygląda w praktyce.
Mam ogromną nadzieję, że nie masz na myśli filozofii…
Jest ogromna ilość kierunków, które nie przygotowują do żadnego zawodu: większość humanistycznych(poza takimi wyjątkami jak pedagogika, dziennikarstwo, czy resocjalizacja), informatyka, matematyka, turystyka, biotechnologia, chemia, fizyka, etc.
Co do dyskusji prywatne vs. publiczne, to nie można jednoznacznie odpowiedzieć, że publiczne lepsze/gorsze od prywatnych, bo:
na jednej uczelni zwykle jest wiele wydziałów, ba nawet kierunków na jednym wydziale, których poziom może być zupełnie różny, no to jak porównywać całe uczelnie?
kryteriów bycia lepszy/gorszym można wymyślić tysiące - dla niewtajemniczonych: MNiSW co parę lat zmienia np. kryteria oceny jednostek, teraz większy nacisk kładzie się na współpracę z biznesem, co nie zmienia faktu, że mówienie, że jedna uczelnia jest w ogóle lepsze/gorsze od drugiej jest bez sensu.
No i to co mogę napisać na koniec - niestety jest jedna rzecz, na którą na uczelniach publicznych nie zwraca się należytej uwagi: prawa studenta. To ile znam historii z UJ, gdzie studenci zostali potraktowani NIEZGODNIE z prawem jest zatrważające. Co nie znaczy, że UJ jest przypadkiem odosobnionym - warto np. sprawdzić co PWr robi ze studentami mieszkającymi w akademikach na czas EURO. Totalny absurd i skandal.
Uczelnie prywatne nie mogą sobie pozwolić na coś takiego, bo po pierwszym takim skandalu wyleciałyby z rynku.
kiedy ukończysz politechnikę otrzymujesz dyplom magistra inżyniera - powinieneś zatem umieć coś zaprojektować oraz w przypadku informatyki rozumieć jakie to niesie konsekwencje, odnosi się to do nauki o złożoności, współbieżności, struktur danych, sieci oraz bardziej wąskich po wybraniu specjalizacji typu sieci neuronowe, ogólnie rozumiana sztuczna inteligencja, algorytmy ewolucyjne, algorytmy grafiki rastrowej/3d/wektorowej
języki programowania to tylko narzędzie, które masz do tego wszystkiego wykorzystać
Politechnikę owszem, kiedyś nazywano akademią umiejętności, ale to było dawno temu. Generalnie tytuł inżyniera dziś oznacza że rozumiesz co robisz, natomiast wcale nie oznacza że umiesz robić.
Nie, do budowania mostów czy projektowania budynków (w sensie podpisania się pod projektem i wzięcia zań odpowiedzialności) potrzebujesz osobnych uprawnień. Warunkiem ich zdobycia jest dyplom inżyniera danego kierunku, ale implikacja jest tylko w jedną stronę. Bycie inżynierem nie oznacza że umiesz robić. Oznacza że masz wystarczającą bazę żeby się nauczyć.
Drugi z Twoich przykładów działa dokładnie tak damo: człowiek po ukończeniu AM nie jest samodzielnym lekarzem, musi odbyć staże i specjalizacje żeby mógł samodzielnie (na swoją odpowiedzialność) praktykować.
Ściąganie na egzaminach to oszustwo, kradzież. A kradzież należy tępić. Nie podoba się komuś, że nie może korzystać z pomocy naukowych, bo tak sobie ustaliło kilku profesiorków, to nie musi studiować, proste. Skoro ktoś oszukuje na egzaminach, czemu nie miałby oszukiwać również w życiu? Chcecie się zadawać z oszustami?
Studia jak już powinny czegoś uczyć, to myślenia.
I tak nieco filozoficznie; studia czy pasja? Może trochę robienia czegoś dla przyjemności, a nie jakiegoś wyimaginowanego wyścigu o papierki, prestiż, itp.
Studia jak już powinny czegoś uczyć, to myślenia.[/quote]
Jak widzę kolega zajrzał do sylabusa, a poza tym ma rozległe doświadczenie dydaktyczne. Moje doświadczenie uczy mnie, że ani uczelnie, ani kierunki ani konkretne przedmioty, nie gwarantują tego, że ktoś nauczy się myśleć. To zależy przede wszystkim od chęci tej osoby, a dopiero w drugiej kolejności od prowadzących. Określony kierunek może Ci jedyni zapewnić zapoznanie się z tymi lub innymi zagadnieniami. I na EPI staramy się tak dobrać materiał, żeby zapoznać studentów z szerokim spektrum zagadnień związanych z Internetem oraz narzędziami, które pozwalają tworzyć aplikacje internetowe. Chętni np. dowiedziałbym się, ile osób studiujących informatykę miało do czynienia w trakcie studiów z problemami dotyczącymi użyteczności aplikacji. Nawet jeśli są świetni w myśleniu abstrakcyjnym, to mogą nie znać podstawowych zasad tworzenia użytecznych interfejsów. I to jest problem, z którym spotykam się na co dzień w wielu projektach informatycznych.
Na PJWSTK zapowiadało się nieźle bo na przedmiocie “multimedia” mieliśmy jedne ćwiczenia z uzyteczności gdzie projektowaliśmy interface’y za pomocą kolorowych kartek nożyczek, kleju itp (czułem się jakbym do zerówki wrócił!), ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że specjalizacji nie otworzyli (pewnie im się nie opłacało) i jedyne co pozostało to pisać kod ;]
To i ja dorzucę swoje 3 grosze - kierunek: informatyka, wydział: elektryczny, Politechnika Poznańska:
Pascal (sic!)
C/C++
C#
SQL
Java
I to w takim stopniu, że na 7mym semestrze stwierdziłem, że nie ma co liczyć na prowadzących i znalazłem pasujący mi osobiście język (Ruby), którego zacząłem się uczyć na własną rękę i ogarniam(w moim mniemaniu jestem początkujący) go lepiej, aniżeli te które starano nam się wpoić na studiach.
Jedyne co było w miarę okej to SQL, ale to dzięki prowadzącemu, który jest jednym z lepszych specjalistów (i ma powołanie do wykładania tego przedmiotu) w tej dziedzinie w PL (podobno )
Zgadzam się - uczą podstaw i/lub często-gęsto stricte pod kąt własnych badań (przynajmniej u nas tak było), przez co gdy przychodzi do rozwiązywania prawdziwych/życiowych biznesowych procesów, to jest lipa bo nie wiadomo od czego zacząć. Gdyby nie dobrze trafione praktyki jeżeli chodzi o taką wiedzę to stałbym w miejscu/100 lat za indianami.