ROR w Londynie

Myślę że nie ma sensu ciągnąc tej dyskusji dalej, przedstawiliśmy swoje argumenty, czytelnicy ocenią. Podsumuję tylko moje spostrzeżenia:

  • Płace w IT w Polsce są bardzo wysokie, i w dużym tempie zbliżają się do europejskich.
  • Koszty życia są wielokrotnie mniejsze.
  • Londyn to naprawdę kiepskie miejsce do życia na stałe (hałas, smród, korki, długie dojazdy do pracy, szczegóły powyżej).
  • Do dupy pogoda.
    Ergo: Najlepsze wyjście - zarabiaj po europejsku, mieszkaj w Polsce.

W strefach SE1/SE11/SE17/SE16/E1 można znaleźć mieszkanie w podanej przez Ciebie kwocie, a dojazd do dowolnego miejsca w The City (ECx, czyli tam gdzie są wszelkie biura) zajmuje 10-25 minut metrem; rowerem zwykle mniej. Poza tym ja bym nie zniósł hałasu, który jest naturalną częścią mieszkania np. w Wesminster (WC1). To tyle w kwestii praktycznych aspektów mieszkania w Londynie.

P.S. Gdyby ktoś chciał rzeczywiste porady jak się ogarnąć z przeprowadzką/kontraktowaniem w Londynie, to zapraszam do kontaktu prywatnie.[/quote]
Jezusmaria

Nawet gdybym miał jechać do Londynu, byłbyś ostania osobą którą prosłbym o opinie - bardziej upierdliwego forumowicza dawno tu nie widziano.

Ile to jest „po europejsku”?

[quote=Świstak]Myślę że nie ma sensu ciągnąc tej dyskusji dalej, przedstawiliśmy swoje argumenty, czytelnicy ocenią. Podsumuję tylko moje spostrzeżenia:

  • Płace w IT w Polsce są bardzo wysokie, i w dużym tempie zbliżają się do europejskich.
  • Koszty życia są wielokrotnie mniejsze.
  • Londyn to naprawdę kiepskie miejsce do życia na stałe (hałas, smród, korki, długie dojazdy do pracy, szczegóły powyżej).
  • Do dupy pogoda.
    Ergo: Najlepsze wyjście - zarabiaj po europejsku, mieszkaj w Polsce.[/quote]
    i się w pełni z Tobą zgadzam :slight_smile:

Według mnie najlepsze wyjście to praca zdalna dla startupów. Przy odpowiednich kontaktach i umiejętnościach można spokojnie wyciągnąć od €30 do €50/h. Ponieważ ja mam kontakty to chcę z tego 20%. Nadal jednak można pracować zdalnie, mając polskie wydatki.

Spędziłem tam 3,5 roku, pracowałem jako programista PHP (gdyby ktoś potrzebował to moge zarekomendować do firmy prowadzacej portal bukmacherski ). Londyn to fajne miejsce żeby poznać troche inne kultury … oraz “kultury” :wink: i odłożyć przyzwoity hajs. Jeśli ktoś lubi imprezować to także jest to całkiem dobre miejsce do tego, w końcu w UK rozwinęło sie sporo stylów muzycznych. Jeśli chodzi o hobby to jak najdziwniejszych zainteresowań byś nie miał/a to w Londynie znajdziesz kilkaset osób które też to interesuje :slight_smile:
Odradzam osiedlanie się w miastach innych niż Londyn, zwłaszcza te mniejsze, chyba że ktoś chce jak najwięcej odłożyć, koszty życia duzo niższe niż w stolicy (czasem nawet 3x), na pewno bezpieczniej ale króluje nuda i jedyną rozwywką miejscowych jest upijanie się w pubie od czwartku wieczorem. Mieszkają w takich miastach albo sami anglicy albo co gorsza połowa mieszkańców to pakistańczycy mało zaintesowani “zachodnim” stylem życia i integracją.
Myśle że taki półroczny kontrakt to najlepsza opcja, żeby poznać miasto i kulture ale nie zmęczyć sie mieszkaniem tam i raczej polecam miesiące wiosenno letnie bo cała zima wygląda tam jak nasz listopad i jest mocno depresyjna :slight_smile:

Więc nie ma się co pchać tam. U nas jakie już stawki zbijane, ale i tak zdecydowanie mniejsze koszty i jeszcze fachowców ror się jeszcze ceni. Chodź co po niektórzy się nie cenią i psują rynek.

Cast: revive

Strefy londynu: http://www.pluslondontravel.com/languages/eg/images/TubeMaplarge_000.jpg


Czy komuś się udało zrobić motyw typu: zarabiaj po europejsku, a żyj w Polsce?

Tak.

Mi osobiście nie, ale mam kilku znajomych, którzy tak żyją

Zdefiniuj zarabiaj po europejsku.

Dla mnie to by bylo >=15 tys netto przy fakturze, jako netto rozumiem to co zostaje po oplaceniu dochodowego i ZUS-u

Niestety nie udalo mi sie jeszcze dojsc do tego poziomu z pojedynczym Klientem i chyba jest to jednak malo mozliwe (nie mowie o sytuacji z kilkoma Klientami)

To mi nie, może ktoś chce mi dorzucić do faktury, tak, żeby wyszło 15k? :smile:

(ale ja akurat większość moich zarobków mam na umowie o pracę + inne dodatki, które mi tę moją podłą polską pensję rekompensują)

15 tys. netto to okolo 20,000 brutto (tj. przed podatkiem 19% i przed ZUS-em 1044 PLN)

20,000 PLN / 160 godzin = 125 PLN / godzina = $40-$41/h

$40/h to dość atrakcyjna stawka w USA (atrakcyjna dla płacącego - jeśli ma za nią osobę rzetelną i z umiejętnościami). 2 lata temu znajomy z USA mocno namawiał mnie na założenie software-house-u w Polsce mówiąc, że przy stawce $40-$45/h pracy będzie więcej niż dużo.

Ergo - jak najbardziej osiągalne, rynek jest i to olbrzymi.

To tez troche inna sprawa, jak masz zespol i go sprzedajesz.

Tak sie zaczalem wlasnie zastanawiac, czy komus udalo sie dojsc do takiego poziomu bedac samodzielnie zatrudnionym zdalnie dla firmy zachodniej, i tylko z nia wspolpracujac, i chodzi o sredni przychod a nie jednorazowe skoki - sa to stawki spokojnie osiagalne stacjonarnie w kilku miejscach w Europie.

Ja probuje combo - pol etatu zdalnie dla firmy zagranicznej, druga polowa klienci krajowi - tu raczej freelance. Daje mi to wiekszy zarobek niz praca tylko zdalnie lub tylko dla klientow w Polsce/na etacie w Polsce, ale nadal nie sa to kwoty netto jak w Londynie :smile:

Autor miał na mysli europę zachodnią. =)

Zarabiać po europejsku, czyli przeciętna stawka IT w europie zachodniej, w tych lepszych, bogatszych krajach np UK.

Np widełki dla RoR’owca w UK czyli 40k-60k gbp tj. -> 16k - 25k PLN.

Więcej informacji było by bardzo pomocne. =)

Tak 125 PLN/h jest to sporo.

Mam rozumieć że do ogólnego revenue np 20+ k net PLN przy 160h liczysz czas jedynie jakie “pracujesz” dla klienta? W sensie nie wliczasz pierdół typu maile, łapanie zleceń itd?

I tak i nie - wszystko zależy od tego, komu sprzedajesz.

Są firmy / klienci, które preferują inne firmy - że niby daje to bezpieczeństwo, większą gwarancję itp. Ale to nie jest reguła - nie wiem, jak wygląda rzeczywisty podział, strzelałbym, że być może nawet 50/50; osobiście spotkałem się nie raz z podejściem pt. ‘chcemy człowieka, a nie firmę, bo człowiek oznacza odpowiedzialność (tylko bardziej w sensie accountability a nie responsibility) i dostępność’ podczas gdy w przypadku firmy/agencji klient nie jest w stanie rozmawiać z konkretnym czlowiekiem/ludźmi, którzy będą pracować nad jego projektem albo konkretnym kawałkiem projektu, bo pomiędzy stoi pośrednik/sprzedawca/manager. Oczywiście niektórym to odpowiada - ale ci bardziej techniczni i z wyobraźnią wolą kontakt bezpośredni i - moim zdaniem - należą do tej lepszej kategorii klientów.

I to jest pierwszy mit - że ‘łatwiej’ sprzedać zespół. Nieprawda - wszystko zależy od odbiorcy, i trzeba umieć znajdować tych właściwych. A na zdrowy rozum - łatwiej znaleźć pracę na 160 godzin w miesiącu dla 1 osoby niż dla 3ch.

To nie jest dobre podejście. Jeśli wiążesz się z kimś na wyłączność, dajesz mu przewagę w relacjach i wszelkich negocjacjach (wszyscy etatowcy tak robią mniej lub bardziej świadomie, ale mówimy tu o samodzielnej działalności). Lepszy model to mieć 2-3 takie firmy, gdzie każda z nich ma świadomość, że nie jesteś od niej uzależniony w 100%. Masz wtedy o wiele lepszą pozycję negocjacyjną jeśli chodzi o wszelkie ‘podwyżki’, a martwić się musisz jedynie o to, co się stanie, jeśli nagle wszystkie 2-3 firmy zechcą byś w danym tygodniu pracował dla każdej po 30 godzin. Ale to jest ‘good problem to have’.

Z taką strategią odpada Ci kwestia ‘szukania projektów’ - wtedy faktycznie możesz pracować 160 godzin w miesiącu (albo więcej, jeśli Ci się zachce). A jeśli 1 z projektów Ci wypadnie - to masz wystarczający zapas, by nadal robić pozostałe 2, a w wolnej chwili szukać następcę 3go.

Tak zresztą działają firmy :slight_smile: Więc to jest trochę wdrażanie strategii firm / agencji dla przypadku jednej osoby. To wbrew pozorom ma sens, bo te lepsze/fajniejsze firmy - zazwyczaj we wczesnej fazie rozwoju ale z pieniędzmi - nie mają sytuacji, że w KAŻDYM tygodniu potrzebują na gwałt tych 40 czy 50 godzin, to zależy od tygodnia i sytuacji. I w pewnym sensie taki model dla nich również może być atrakcyjny - pay-per-use, nie muszą Ci płacić zafiksowanej kwoty co tydzień / miesiąc.

Zależy dla kogo - trzeba i można znaleźć takich odbiorców, dla których to jest ‘dobry deal’ a nie sporo. A jest takich cała masa.

Maile związane z pracą zaliczają sie do pracy :slight_smile: Maile niezwiązane z pracą i ‘czytanie internetu’ - to jest czas wolny. Zakładam, że większość z nas nie korzysta z internetu tylko od 8 do 16, więc jest to kwestia organizacji. Czas związany na ‘łapanie zleceń’ można zminimalizować podejściem powyżej.

2 Likes

OK. Bardzo szybko rezygnuję z wyjazdu do UK, bo nie dość, babcia będzie miała dalej niż teraz, to podwyżka pensji nie rekompensuje wzrostu kosztu opieki nad dziećmi (spojrzałem na pierwsze lepsze przedszkole w Londynie i biorę pod uwagę 60K GBP - wychodzi pi razy oko 27600 GBP rocznie za same dzieci - zakładając 15% rabat za drugie dziecko ;-).

Oczywiście, nie miałbym tego problemu, gdyby była to stawka za pracę zdalną (mam na myśli umownie etat, stała umowa o współpracy). Zakładając, że nie interesują mnie jednorazowe strzały po 500 funtów za dzień tylko stałe zatrudnienie to czy jest to realny pieniądz?

Jeśli się mylę w moich obliczeniach to chętnie je zweryfikuję (mówię bez ironii, jestem po prostu ciekaw). I również bez ironii - “dorosłe” życie za granicą jest dużo droższe niż w Polsce, niestety (porównywałem też kiedyś Szwajcarię, ale nie pamiętam kwot).

Nie mylisz się. Londyn wg mnie ma sens tylko jak mieszkasz gdzieś poza i dojeżdżasz do biura maks dwa dni w tygodniu. Mieszkanie w centrum to szaleństwo.

Z “zagranicy” dla Railsowców największy sens na przeprowadzkę ma Berlin. Relatywnie tanio, relatywnie fajnie i relatywnie dobrze płacą.

1 Like

Czyli o jakich pieniądzach można mówić? (Berlin rozważam awaryjnie na wypadek sytuacji, gdy mój kredyt w Euro stanie się nie do spłacenia przy zarobkach w złotówkach)