Rynek pracy a programowanie

Praca zdalna tak, o ile jest odpowiednio higieniczna (w samych majtasach jest fajnie, ale…, cały dzień w domu, więc trzeba gdzieś wychodzić - codziennie) i pod warunkiem, że w domu nie ma małych dzieci. :wink:

A ja pracuję kilka godzin z domu i kilka godzin z biura, i nie mam nic przeciwko podobnym rozwiązaniom wśród moich pracowników, pod warunkiem że praca posuwa się do przodu.

A uświadamiasz to sobie jak po kilku dniach w samotni dzwoni do Ciebie znajomy, żeby wyciągnąć na piwo i dziwisz się na dźwięk ludzkiego głosu :wink:

Wystarczy znaleźć sobie kobietę (lub mężczyznę) :wink:

U mnie nie podziałało, po przeprowadzce do Warszawy po 2 miesiącach miałem dość pracy zdalnej. Nie brakowało mi ludzi, brakowało mi wyjścia z domu / pracy.

Dużo zależy od osobowości, ekstrawertyk pracując sam w domu może się wykończyć (choćby brakiem kontaktu z ludźmi), z kolei dla introwertyka cichy dom do pracy może być zaletą.

Ale przecież pracując zdalnie nie koniecznie trzeba pracować z domu - można pójść do zaprzyjaźnionej firmy, biblioteki albo znaleść cooworking.

A jak to jest z freelancerami :slight_smile: Sa na forum tacy? I jak ze zleceniami dla nich? :slight_smile:

to znaczy?

Zleceń jest tony. Trochę ciężej ze znalezieniem sensownych/opłacalnych.

Na początku jest ciężko, także dlatego, że żeby dobrze poprowadzić projekt najlepiej mieć z tym trochę doświadczenia. Zakodzić potrafi każdy, ale pomóc klientowi to zrobić tak, żeby wszystko miało ręce i nogi już niewielu. A klienci nie mają z reguły pojęcia czego tak naprawdę potrzebują. No i tak jak napisał Świstak, znalezienie sensownych projektów jest ciężkie. Jak powiesz stawkę, która oczywiście powinna być wyższa niż stawka za godzinę na etacie, to jeszcze usłyszysz, że za tyle to prezes pracuje :wink:

Odpowiadasz wtedy że życzysz prezesowi powodzenia w stworzeniu aplikacji i wychodzisz :wink:

Srsly, tylko w krajach niekoniecznie cywilizowanych panuje mem że prezes czy inny manager musi zarabiać więcej od specjalisty.

I tak też zrobiłem :wink:

Gdyby to tylko o to chodziło to pół biedy. Jak zaczynałem to nie miałem aż takich wygórowanych oczekiwań, żeby zarabiać więcej niż prezesi/managerowie :wink: Problem jest już na poziomie kompletnego niezrozumienia, że to nie jest stawka dla osoby pracującej na etacie. Jak przychodzisz jako freelancer, który rozlicza się na godziny i np. powiesz stawkę 50zł, to z szybkich wyliczeń wyjdzie 160 * 50 = 8000zł. 8 kawałków! No oszalał!

A w praktyce jak się policzy tylko godziny pracujące, odliczy święta, wolne, czas na chorobę, czas na znajdowanie projektów, koszty na wyposażenie i/lub wynajęcie miejsca do pracy, to z taką stawką wyjdzie pewnie ok. 4,5, a nie 8 tysięcy. I to netto, od tego jeszcze trzeba odliczyć podatki (dochodowy, ZUS). Czyli zakładając, że jeszcze się ma szczęście płacenia niższego ZUSu, zostanie bliżej 3500zł.

Swoją drogą pewnie sporo początkujących freelancerów też tego nie rozumie, więc jak ktoś zaczyna to polecam najpierw zastanowić się ile chcecie zarabiać, a później policzyć jaką powinniście rzucać stawkę.

Niższy ZUS… To były czasy…

Weź, w grudniu skończyły mi się wakacje zusowe, więc teraz w styczniu płaciłem po raz pierwszy pełne składki.

FEEL TEH PAIN!

W temacie pracy samemu - ciekawy artykuł z NYT:

“But it’s one thing to associate with a group in which each member works autonomously on his piece of the puzzle; it’s another to be corralled into endless meetings or conference calls conducted in offices that afford no respite from the noise and gaze of co-workers. Studies show that open-plan offices make workers hostile, insecure and distracted. They’re also more likely to suffer from high blood pressure, stress, the flu and exhaustion. And people whose work is interrupted make 50 percent more mistakes and take twice as long to finish it.”

Wszystko pięknie, ale tajemnica tkwi w byciu dobrym programistom :). A mam wrażenie, że większość z nas to jednak rzemieślnicy, artystów w swoim fachu nie ma zbyt wielu :).