Studia raz jeszcze

[quote=Tomash]Jeśli Ruby/Rails są do nauczenia na kompetentnym poziomie w rok, to znaczy że co rok na rynku pracy pojawiać się będzie X gości z wykształceniem średnim i umiejętnością pisania w Ruby on Rails. Fajnie, ale im więcej ich będzie, tym mniej będą kosztować (patrz rynek pracy pehapowców). Tymczasem techniczne/ścisłe studia wyższe będą wypuszczały ludzi ciekawych świata, o szerokich horyzontach i bardzo mocnych podstawach teoretycznych (matematyka! elektronika!), które mogą się okazać decydującym czynnikiem w znalezieniu w przyszłości fajnej pracy: czy to przy okazji coraz popularniejszego programowania funkcyjnego i współbieżnego, czy też przy oprogramowywaniu nowych zabawek.
(jasne że można się wszystkiego nauczyć samemu, ale uczelnie mają rozpracowane o wiele lepiej jak i w jakiej kolejności powinno się czego uczyć, oraz są miejscem kontaktu z bieżącą nauką)[/quote]
ROFL :smiley: To ci się troll udał :slight_smile:

Czytam, czytam ten wątek i pewnie jeszcze jakiś czas temu dołączyłbym do głosów osób, które rekomendują studiowanie informatyki, z pewnym wskazaniem na uczelnie politechniczne (jakoś nikt nie wskazuje AGH, która jest jedną z najlepszych uczelni tego rodzaju, jeśli chodzi o informatykę).

Obecnie jednak dojrzałem (lol) i mam trochę inne spojrzenie. Przede wszystkim życie nie kończy się ani na programowaniu, ani tym bardziej na Ruby on Rails. Są doprawdy tysiące innych rzeczy, które można robić w życiu, z tym zastrzeżeniem, że w znajomość informatyki staje się obecnie olbrzymim atutem w każdej dziedzinie technicznej i w coraz większej liczbie dziedzin humanistycznych.

Nie ma też jednej odpowiedzi dla wszystkich - jeśli ktoś planuje związać się z uczelnią (jak ja) to na pewno odnajdzie się na studiach informatycznych czy to na polibudzie, czy (może bardziej) na uniwersytecie. Inny ktoś, może upaść pod ciężarem koniecznych do wyklepania projektów, bzdurnych przedmiotów itd. itp. Dla niego studia informatyczne zamiast pomóc - zaszkodzą. Może lepszym rozwiązaniem jest wtedy znalezienie sobie bardziej przyjaznego, hobbystycznego kierunku (chociażby wspomnianej filozofii) na uczelni (albo w mieście), w którym jest dobra informatyka. Wtedy można sobie w wolnym czasie chodzić na interesujące wykłady z informatyki na tym kierunku - dowiedzieć się sporo, bez przymusu udziału w tych nonsensownych zajęciach, czy bezsensownych projektach. Ostatnio również pojawiają się naprawdę fantastyczne kursy on-line (chociażby http://www.ml-class.org/), z których można nierzadko dowiedzieć się na wybrany temat o niebo więcej niż na większości studiów informatycznych w Polsce!

Co więcej na studiach nie-informatycznych można spotkać jednak nieco inny gatunek ludzi. Nie chcę tutaj utrwalać stereotypów, ale patrząc na wygląd statystycznego studenta mogę określić czy studiuje na uniwersytecie czy polibudzie, a na swoim wydziale, to nawet mogę w dużej mierze określić kierunek. Studiując zarówno informatykę i filozofię, dostrzegam doprawdy dużą różnicę pomiędzy tymi grupami ludzi. Powiem tyle, że ludzie z filozofii mają dużo szerszy wachlarz zainteresowań niż sama filozofia. Z informatykami często jest odwrotnie.

Na koniec proponowałbym przyjrzeć się następującym kierunkom:
kognitywistyka - jest bardzo młodym kierunkiem w Polsce, ale za to bardzo dynamicznie się rozwija. Ma wiele wspólnego z informatyką, ale również z filozofią i psychologią. Osobiście chyba wybrałbym kognitywistykę, gdyby ponownie zaczynał studia w Krakowie.
automatyka - bardzo ciekawa dziedzina, jeśli ktoś ma zacięcie do nauk ścisłych. Popatrzcie jakim zainteresowaniem cieszą się na YT filmiki o robotach-psach, czy autonomicznych samolotach. Tutaj dzieje się i będzie się działo bardzo dużo. Co prawda jest to “walka z materią” ale za to jaki efekt!
prawo - jakoś nikt nie łączy informatyki z prawem. A jest mnóstwo zagadnień, które są wspólne. Chociażby prawo własności intelektualnej dotyczące wytworów cyfrowych z jednej strony i problem wyszukiwania aktów prawnych, ich interpretacji, badania ich niesprzeczności z drugiej. Jak ktoś z zacięciem informatycznym wejdzie w świat prawa, to może zbijać kokosy. Poza tym, w Europie zachodniej prawo jest dużo bardziej prestiżowe niż informatyka.
medycyna, bioinformatyka - jak wszyscy wiedzą, coraz więcej zadań w medycynie realizowanych jest przez wyspecjalizowane roboty. Ktoś je musi budować! Ale sama znajomość informatyki tutaj nie wystarczy.

Jeśli ktoś ma zacięcie w którymś z tych kierunków, to zdecydowanie lepiej wyjdzie, jeśli sobie go wybierze, a w międzyczasie “postudiuje” Ruby on Rails.

Jedyne co mogę stanowczo odradzić, to niestudiowanie żadnego kierunku. Jeśli kogoś na to stać, to najlepiej studiować dziennie. Ludziska - pracować to będziecie do 60/65 a według najnowszych propozycji rządu 67 roku życia. To jest bardzo dużo czas - zdąży się znudzić. A studia to ostatni czas, kiedy jeszcze pracować nie musicie. Korzystajcie z tego!

@aphollo

A jeżeli komuś formalna edukacja zwyczajnie w świecie nie pasuje, za to woli rozwijać na własną rękę materiał (nawet po części pokrywający się z tym uczelnianym)?

Przy założeniu, że ktoś zostanie w Polsce do końca życia.

No tak, jak ktoś ma rodziców hojnie rzucającymi na to pieniądze, ewent. czas i nerwy by po sądach się o nie upominać ; )

Aphollo, czysto teoretycznie - jeżeli powiedzmy ktoś chce wyjechać za granicę, niekonieczne jako emigracja zarabkowa wrócić po jakimś czasie (a raczej natura wanderlust), co mu z polskiej edukacji, która często nie jest uznawana na Zachodzie (w niektórych krajach w ogóle nie jest brana pod uwagę - np, Australia, Nowa Zelandia) - czy nie jest to strata czasu i pieniędzy i czy nie lepszą nauką byłoby włóczenie się dookoła świata z plecakiem, poznając nowych ludzi i kulturę? W czym to rozwiązanie jest gorsze od siedzenia na wykładach/w książkach pół dnia, a kolejne pół przed flaszką ?

[quote=Vayneyks]@aphollo

A jeżeli komuś formalna edukacja zwyczajnie w świecie nie pasuje, za to woli rozwijać na własną rękę materiał (nawet po części pokrywający się z tym uczelnianym)?[/quote]
To ma problem. Doprawdy pośród tylu dostępnych kierunków nie znaleźć nic dla siebie? Trudno mi w to uwierzyć. Pamiętaj też, że żyjemy w świecie instytucji - czy nam się to podoba, czy nie.

Przy założeniu, że ktoś zostanie w Polsce do końca życia.[/quote]
Emerytura płacona przez państwo jest wynalazkiem europejskim. W dużej części Świata musisz pracować do końca życia/mieć dzieci, które będą Cię utrzymywać.

No tak, jak ktoś ma rodziców hojnie rzucającymi na to pieniądze, ewent. czas i nerwy by po sądach się o nie upominać ; )[/quote]

  1. Są stypendia
  2. Jest praca dla studentów
  3. Tak - rodzice mają obowiązek Cię utrzymywać kiedy studiujesz
    Ale chyba przeoczyłeś moje zastrzeżenie jeśli kogoś na to stać.

Na którym Zachodzie nie jest uznawana? Bo W Europie jest, a w USA - nie wiem. Australia i Nowa Zelandia nie leżą na Zachodzie, tylko na południowym wschodzie.

A poważnie - to nie chodzi o to, że coś jest formalnie uznawane, bądź nie. Zauważ, że nie piszę tutaj żeby koniecznie studiować informatykę, etc. itp.
I nie traktuję tutaj dyplomu studiów jako przepustki do czegoś tam. Chodzi mi o to, że studia pozwalają ludziom dojrzeć. Tutaj już zwykle nie traktują Cię jak dziecka, tylko jak osobę dorosłą. Poza tym spotykasz ludzi, którym coś się chce (przynajmniej części) - to stymuluje do działania i myślenia.

Jeśli patrzysz na studia tylko przez pryzmat uzyskanego wykształcenia, to jest to bardzo wąski spojrzenie. A czemu większość pracodawców wymaga dyplomu? Zapytałem o to raz Paula Clippa z Lunar Logic - powiedział mi, że w ten sposób ludzie udowadniają, że są w stanie coś zrobić do końca. I to jest ważna cecha dla pracodawcy.

Oczywiście jak zamierzasz wyjeżdżać do Australii, czy Nowej Zelandii, to studiowanie w Polsce może być wątpliwe. Ale czy ja pisałem gdziekolwiek, że trzeba studiować w Polsce? Napisałem tylko, że niestudiowanie jest bez sensu. Co więcej - w obecnych czasach coraz większy nacisk kładzie się na studiowanie (naukę) przez całe życie. Jak ktoś nie odrobi tej lekcji za młodu, to później będzie miał jeszcze większe problemy.

Nie chodzi o fakt braku kierunków, tylko o samą formalną edukację, dla wielu ludzi nauka na zasadzie “by zaliczyć” jest sama w sobie ogromnym zniechęceniem a niekiedy koszmarem. NIe wspominając tutaj o trybie, nie każdy musi czuć nieodpartą potrzebę udowodniania swojej wiedzy przed wykładowcami :slight_smile:

Odnośnie tej i kolejnej wypowiedzi - proszę, nie odnoś tego do mnie, pisałem w ogólnym kontekście, a nie na konkretnych przykładach, jako nieco alternatywne podejście - może komuś je bardziej pasować.

?!
Luzik ; )

Zachód z dużej litery oznacza świat zachodni, rozwinięty, zachód z małej kierunek geograficzny. Spójrz jeszcze raz jak napisałem.

Ot to tylko taka przyjemna poranna dyskusja przy kawie :slight_smile:

W zasadzie w większość Twoje podejście, jednak słusznie sugerujesz kilka spraw - czy dojrzeć nie możńa w inny sposób np. podróżując i czy w ten sposób również nie można znaleźć ludzi, którym się chce? Nie patrzę absolutnie przez pryzmat wykształcenia, tak samo jak Ty, ale np., takim licealistom, którzy mają nieco inne podejście wbijane do głowy może się przydać to do przemyślenia. Idąc dalej, czy rozwijająć autorskie projekty i dopieszczająć je nie można osiągnąć porządnego efektu?

I na zakończenie: czy studia dopiero w wieku ok 30 lat nie są lepszym rozwiązaniem? Na przykład właśnie informatyka, osoba która już kilka lat pracuje w branży w ten sposób może bez żadnej spiny o pracę itp poszerzać horyzonty na tematy, które w życiu nawet mogą się nie przydać, a są ciekawe. Problemem jest tutaj często brak elastycznego programu, ale to już szczegóły. Chodzi mi o to, że człowiek w wieku 19-20 lat mimo że może być przekonany, że “to jest na pewno to!” rozczaruje się i straci czas studiując, dodatkowo czując presję ze strony otoczenia odnośnie studiów, a jeśli ktoś poczeka kilka lat, na spokojnie dla przyjemności zacznie coś studiować, mogąc pozwolić sobie na więcej, może to wyjść dla niego lepiej. Zmiana mętalności - od tego wypadałoby zacząć. Zapewne w jednym się zgadzamy w pełni - rozwijać się warto całe życie :slight_smile:

To samo bez chodzenia (MIT,Stanford,Harvard)

[quote=swistak35]Trochę sprzeczne wypowiedzi, ale większość mówi, że to na uniwersytecie są podstawy i podejście do programowania bardziej ogólne, a na politechnice bardziej praktyczne. Czyli chyba moim celem będzie uniwerek… ale do decyzji sporo czasu : )

Aktualnie mam chęć jeszcze w roku maturalnym skoczyć na KRUGa - z Wrocławiem mam ze swojej mieścininy bardzo słabe połączenie, niby jest jeszcze Warszawa… Ale jak tak patrzę, WRUGi wyglądają mi na takie z ciężkimi tematami i nie wiem czy licealista się w tym odnajdzie, chociaż… WRUGowicze jakoś potrafią zachęcić? : D[/quote]
Pozwole porównać sobie Politechnike Gdańską i Uniwersytet Gdański. Na Politechnice żadko mówią o jakiś nowościach na zajęciach a część praktyczna wygląda tak, że ma się mniej zajęć na uczelni ale za to od groma projektów ale z technologiami stabilnych (dobrze udokumentowanymi i mającymi już kilka lat, o Railsach tam mało kto słyszał). Po przeciwnej stronie stoi Uniwersytet Gdański, na którym może tak dużo praktyki nie ma i pojęcia nie są omawiane tak dokładnie jak na PG ale tam przynajmniej starają się przedstawiać studentom względnie nowe technologie. Słyszałem, że jest nawet jeden przedmiot gdzie coś tam lizną z Railsów.

Tak to wygląda w trójmieście.

?!
Luzik ; )[/quote]
Jest duża różnica między pracą “dla studenta” i studiami stacjonarnymi a pracą na etat i studiowaniem na studiach niestacjonarnych.
Drugie zdanie możesz zmienić na “…kiedy nie musicie pracować na pełny etat”.
Jako student możesz też pracować np. przez wakacje, a w trakcie roku akademickiego skoncentrować się na studiowaniu i innych okołostudiowych przyjemnościach. Jak skończysz studia, będziesz chciał się ustatkować, to wygląda to już zupełnie inaczej.

Warto też wziąć pod uwagę kierunki zamawiane, gdzie stypendium pozwala na pokrycie podstawowych potrzeb (wynajem mieszkania itp.)

Podsumowując - w trakcie studiów masz zwykle mniejsze wymagania, więcej możliwości. Po studiach sytuacja zwykle się komplikuje, tzn. znacznie częściej musisz pracować na etat.

To jest długi temat - jasne opcje na życie są różne. Ale większość ludzi jednak podąża bardziej standardową ścieżką i chyba jednak ma to jakieś uzasadnienie.

Ale po co studia, skoro można być samoukiem? Dlatego, że mimo wszystko ilość informacji, jakie są dostępne, znacznie przekracza możliwość ich chociażby pobieżnego poznania - na studiach ktoś za Ciebie dokonał selekcji, której sam zwykle zrobić nie możesz, bo braknie Ci czasu. Dzięki temu być może dowiesz się o rzeczach, o któryś byś nawet nie pomyślał nie studiując a z drugiej nie ugrzęźniesz na rzeczach przebrzmiałych i nieistotnych.
Oczywiście żadne studia nie dają pewności, że tak właśnie będzie - ale jest szansa, że dobór materiału będzie jednak bardziej optymalny, gdyż dokonany przez ludzi z większym doświadczeniem od Twojego.

[quote=apohllo]Na koniec proponowałbym przyjrzeć się następującym kierunkom:
kognitywistyka - jest bardzo młodym kierunkiem w Polsce, ale za to bardzo dynamicznie się rozwija. Ma wiele wspólnego z informatyką, ale również z filozofią i psychologią. Osobiście chyba wybrałbym kognitywistykę, gdyby ponownie zaczynał studia w Krakowie.[/quote]
O, widzisz, to też brzmi ciekawie. Podoba mi się to, że kierunek (wg opisu) jest dosyć “eklektyczny”, nie jest nastawiony tylko na przedmioty ścisłe lub na przedmioty humanistyczne. Nigdy się “kognitywistyką” sam z siebie nie interesowałem, słyszę ten termin pierwszy raz, ale, jak wspomniałem, wg opisu jest tam ciekawie. Znów jednak nie wiem, jak wygląda studiowanie tam - wykładowcy musieliby być naprawdę pełni pasji, żeby mnie motywować do czegokolwiek i żeby nie skończyło się na owym “kuciu” materiału tylko po to, żeby go zaliczyć. Musiałbym zapytać się studentów UJ :wink:

Automatyka/prawo/medycyna/bioinformatyka - nie widzę siebie na żadnym z tych kierunków. Ale kognitywistyka brzmi naprawdę ciekawie, jak napisałeś, jest dobrym połączeniem informatyki z filozofią i psychologią.

[quote=apohllo]Ale po co studia, skoro można być samoukiem? Dlatego, że mimo wszystko ilość informacji, jakie są dostępne, znacznie przekracza możliwość ich chociażby pobieżnego poznania - na studiach ktoś za Ciebie dokonał selekcji, której sam zwykle zrobić nie możesz, bo braknie Ci czasu. Dzięki temu być może dowiesz się o rzeczach, o któryś byś nawet nie pomyślał nie studiując a z drugiej nie ugrzęźniesz na rzeczach przebrzmiałych i nieistotnych.
Oczywiście żadne studia nie dają pewności, że tak właśnie będzie - ale jest szansa, że dobór materiału będzie jednak bardziej optymalny, gdyż dokonany przez ludzi z większym doświadczeniem od Twojego.[/quote]
O, mamy doskonały przykład: Apohllo jest doktorantem (czy może już doktorem?), dzięki temu potrafi identyczną z moją myśl wyrazić w taki sposób, że mam ochotę zamiast tego przydługiego zdania po prostu dopisać “+1” :smiley:

Serio, chłopaki, studia są po prostu fajne. Ciekawe i rozwijające. Nie wiem czy akurat informatyczne, a jeśli tak to gdzie, bo poszedłem na fizykę (i to była rewelacyjna decyzja!), ale szkoda sobie odbierać te 5-6 wyjątkowo rozwijających lat i od razu gonić za kasą. Jeszcze się nagonicie :wink:

Muszę się jeszcze trochę więcej dowiedzieć, ale zachęciliście mnie, żeby spojrzeć przychylnym okiem na uniwerek zamiast politechniki : )
Akurat to czy będzie rails czy nie to mi jest raczej obojętne, ale ogólnie uniwersytet wydaje się być teraz lepszym wyborem.

ktoś kiedyś (niedawno) mi powiedział, (zapytany o 2gi stopień, czy ciągnąc polibudę czy pójść na uniwerek): jak ogarniasz już programowanie samemu, a chcesz bardziej nauczyć się ‘myślenia programowego’ - idź na uniwerek, a jak chcesz wyszlifować podstawy programistyczne (co także jest opłacalne) - ciągnij polibudę - w sumie pokrywa się to z wcześniejszymi wypowiedziami, ale cóż :wink:

@aphollo, @Tomash: Nie no jasne, na pewno studia mają swój urok, ale niekoniecznie każdemu ten urok musi pasować. Ludzie mają różne priotytety - wykształcenie, rodzina, ale i w drugą stronę niezależność czy szeroko pojęta wolność i uszczęśliwianie kogoś na siłę takim czy innym sposobem nie ma sensu. Ja was na prawdę serio popieram, choć mam trochę alternatywne podejście do tematu - na pewno warto spróbować studiów, jak komuś pasują to spoko, ale jak nie to bez sensu na siłę je ciągnąć, najważniejsze jest być szczesliwym i cieszyć się z życia :slight_smile:

Przydałyby się specjalne kursy roczne między maturą a studiami, takie na luzie bez żadnych egzaminów związanymi z fundamentami nauki (porządne wprowadzenie do logiki, filozofii, itp), gdzie można wyjaśnić na spokojnie co, jak i dlaczego. Liceum nijak się sprawdza zasypując ucznia dziesiątkami wątpliwej jakości materiałów i co gorsza - kluczów odpowiedzi, z kolei na studiach też jest od początku sprint, a pewnych rzeczy brakuje. Myślę że na pewno by to pozwoliło na lepsze decyzje w życiu :slight_smile:

Ja mogę się podpisać pod postami Krzyżaka z pierwszej strony tematu. Moje przeżycia związane ze studiami są traumatyczne. Po spędzeniu 5 lat na trzech różnych uczelniach (Politechnika Śląska AEI, Politechnika Krakowska MFI, AGH AEIiE), odniosłem wrażenie, że z wykładowców których poznałem, tylko co dziesiąty powinien tam pracować. Reszta to leśne dziadki albo ludzie bez umiejętności i ambicji, którzy zostali na uczelni by się nie przemęczać. Rzuciłem to w końcu w cholerę i poszedłem do pracy, gdzie uczę się więcej, jest przyjemniej i jeszcze płacą. :wink:

Dotrwanie do końca studiów wymaga bardzo silnej motywacji do marnowania swojego czasu w nieprzyjemny sposób. Gdybym mógł się cofnąć o te 5 lat, to jedyne studia jakie brałbym pod uwagę to zaoczne techniczne wymagające minimalnego wkładu, bo jednak czasami mogą się przydać do znalezienia pracy w korporacji albo migracji do bardziej cywilizowanych rejonów świata. Ewentualnie wybrałbym coś z okolic psychologii, choć możliwe że podobnie, zabijałoby to tylko we mnie motywację.

UPDATE: I kompletnie nie zgadzam się z trollingiem Tomasha, jakoby bez studiów można było zostać jedynie “gościem z wykształceniem średnim i umiejętnością pisania w Ruby on Rails”. :wink: Nie wydaje mi się by jakakolwiek decyzja mogła tak determinować życie, a już na pewno nie decyzja o omijaniu skostniałych i biurokratycznych instytucji.

Chyba nikt tego wcześniej nie poruszał, ale studia dają możliwość wyjazdu na Erazmusa. IMO jedno z najbardziej definiujących doświadczeń w życiu - uczysz się nowego spojrzenia na świat, nowej kultury, nowego języka. Uczelnie są prowadzone w inny sposób. Polecam wyjazd na co najmniej rok. Warto dowiedzieć się z jakimi zagranicznymi uczelniami szkoła do której chcesz iść ma podpisane umowy, i jak trudno jest się dostać na wyjazd.

To nie lepiej spakować plecak i jecahać w świat gdzie oczy poniosą?
Dla samego Erazmusa to nijak ma się opcja kilku lat studiów. ba - może nawet lepiej wyjechać od razu na całe studia za granicę jak już.

[quote=Vayneyks]To nie lepiej spakować plecak i jecahać w świat gdzie oczy poniosą?
Dla samego Erazmusa to nijak ma się opcja kilku lat studiów. ba - może nawet lepiej wyjechać od razu na całe studia za granicę jak już.[/quote]
Jeśli nie zamierzasz studiować - nikt Cię w Polsce nie trzyma. Ale jak chcesz studiować, to weź pod uwagę, że nie wszędzie jest darmowa edukacja.

Chyba nie zrozumiałeś za dobrze, nie krytykuje wcale studiowania (choć mam swoje poglądy na ten temat ale one nie mają tutaj żadnego znaczenia), tylko podejście do studiów w stylu usprawiedliwiającym, tj. “idź na studia, bo dobra praca”, “idź na studia bo erazmus”, “idź na studia bo to kilka lat imprezy”, “bo papier”, “bo magister inżynier”, “bo wszyscy idą”, “bo tak trzeba” w imię kilku(dziesięciu) cyferek w książeczce.

W zasadzie nie wiem, czemu odnosisz się do moich spraw edukacyjnych, wolałbym dyskusję w stylu “co kto zrobi jest jego sprawą, ale porozmawiajmy o samym sensie studiowania i ewentualnych alternatywnych możliwościach”.

A ja zapodam możliwość którą warto serio rozważyć - Gap Year. Jechać rok gdzieś, nie na drugi koniec świata zaraz, ale poszukać ciekawych inspiracji do życia, a nie iść za tłumem.Dlaczego by nie ? ; )

Chyba nie zrozumiałeś za dobrze, nie krytykuje wcale studiowania (choć mam swoje poglądy na ten temat ale one nie mają tutaj żadnego znaczenia), tylko podejście do studiów w stylu usprawiedliwiającym, tj. “idź na studia, bo dobra praca”, “idź na studia bo erazmus”, “idź na studia bo to kilka lat imprezy”, “bo papier”, “bo magister inżynier”, “bo wszyscy idą”, “bo tak trzeba” w imię kilku(dziesięciu) cyferek w książeczce.[/quote]
Jasne rozumiem. Źle sformułowałem swoją odpowiedź - zabrzmiało tak, jakbym odnosił ją do Ciebie - a kierowałem ją do hipotetycznej osoby, która chce rozpocząć studia. Istota jest zawarta w drugiej części mojej wypowiedzi - tzn. nie wszędzie studia są darmowe. W większości (chyba) krajów edukacja na poziomie wyższym nie jest darmowa.

Oczywiście rozumiem podejście, w którym ktoś chce iść pod prąd - nie ma przecież przymusu studiowania i robienie tego dla papierka oczywiście sensu nie ma. Ale we wcześniejszych wypowiedziach starałem się pokazać różne zalety studiowania oraz wskazywałem, że studia informatyczne to nie jedyna droga, aby zajmować się programowaniem. Oczywiście nikt tutaj nikogo do niczego nie zmusza. W moim przekonaniu jednak większości osób, które chcą w życiu utrzymywać się z pracy intelektualnej studia są potrzebne. Ale nie tylko przez pryzmat wiedzy, którą można tam posiąść (z tym często w Polsce jest duży kłopot), ale całego procesu socjalizacji, który się wtedy dokonuje. Znajomości, które zawierasz na studiach często przenoszą się na życie zawodowe. Nie mówiąc już o tym, że pewnie duża liczba osób, znajduje tam właśnie swoją drugą połowę (nie twierdzę że na swoim kierunku - ale często przez studenckie imprezy, wyjazdy, etc. itp.)

Chodzi mi tutaj tylko o przeciwstawny wybór: pójść po szkole od razu do pracy na pełny/niepełny etat, czy może jednak pójść na studia. Sądzę, że ta druga opcja jest dużo lepszym rozwiązaniem.

A co do gap year - czemu nie - jeśli ktoś ma na to pieniądze, może sobie wyjechać w dalekie kraje, albo spróbować utrzymywać się z pracy dorywczej.
Osobiście jednak lepszym rozwiązaniem wydaje mi się zrobienie sobie przerwy po licencjacie. Sam chciałem tak zrobić, ale licencjatu wtedy jeszcze nie było i nie znalazłem zatrudnienia jako programista. Przez 3 miesiące pracowałem jako “sales merchandiser” i po tym czasie uznałem, że to jednak strata czasu, choć wtedy zarabiałem znacznie więcej niż obecnie na uczelni i w projektach naukowych.

Tak czytając wątek, to dla osób które mają problemy z wyborem studiów - Gap Year jest świetnym rozwiązaniem. W Europie jest pełno miejsc, gdzie można dostać jeść za pracę z jakimiś fajnymi ludźmi w jakiejś ciekawej organizacji. Zetknięcie się z dużą ilością osób które myślą inaczej może być pomocne w ustaleniu, co chcemy robić w życiu i/albo motywacją do porządnego skończenia studiów i nie patrzenia krzywo na źle prowadzone przedmioty tylko czerpania z nich jak najwięcej.

Warto też spróbować porządnie obczaić matmę + algorytmy i starać się dostać na MIM UW by po prostu mieć porządne wykształcenie.