Moi szefowie dzielnie wytrzymują moją pracę w niepełnym wymiarze godzin (rok temu na 1/2, teraz na 3/5 etatu) póki nie obronię magisterium
Nie wydaje mi się, żeby firmy mogły “przebierać” w pełnoetatowych i zaawansowanych railsowcach. Jeszcze nie. Ruby/Rails – przynajmniej w Warszawie – to wciąż technologia nowa i dość niszowa.
Generalnie myślę, że jak ktoś jest ogarniętym i wartościowym programistą, to lepiej żeby firma miała takiego na pół niż na zero etatu.
Tu mi się przypomina anegdotka z czasów, kiedy szukałem pracy jako programista Ruby. Programista na pół etatu, co zaznaczałem w każdej rozmowie, bo studia jednak ważniejsze.
Byłem na rozmowach w kilku firmach i generalnie najbardziej pozytywne wrażenia (największą chęć pracy) miałem z rozmów w dwóch firmach (nazwijmy je Firmą A i Firmą B). Po obu oczywiście usłyszałem “skontaktujemy się z panem”, więc w najlepsze chodziłem po kolejnych firmach i z racji braku odzewu byłem bliski podpisania umowy z Firmą C, jako programista o zupełnie innym profilu: low-level, programowanie urządzeń, C, telekom itd. (potrzebowałem pracy i kasy)
Otóż dostałem maila od rekruterki z Firmy A, że generalnie dobre wrażenie z rozmowy, ale Firma A potrzebuje programisty na cały etat, a nie pół, więc odezwą się do mnie za rok jak już skończę studia.
Trudno się mówi. Czekałem na odzew z Firmy B, z której dostałem już jakiś czas wcześniej (dzień po rozmowie) szczerego maila że bardzo chcieliby współpracować, ale muszą najpierw mieć trochę więcej projektów cobym mógł nad którymś pracować. Firma C zaczynała pozostawać jako jedyna naprawdę sensowna opcja, ale od nich też czekałem na telefon. Pozostałe rozmowy wywoływały niesmak i pragnienie ucieczki, np. w Firmie D na pytanie o oczekiwania finansowe usłyszałem, że 4k netto/miesiąc (cały etat) to nie zarabia nawet ich główny programista.
Firma B w końcu się do mnie odezwała i zacząłem weń pracować. Byłem bardzo podjarany i zadowolony, bo to właśnie ta rozmowa zrobiła na mnie największe wrażenie (interview robili ze mną ludzie w moim wieku i ogólnie zapowiadała się super atmosfera). Nie mieli problemu z moją pracą na pół etatu i generalnie już po trzech dniach pracy dostałem umowę do podpisania.
Dzień po podpisaniu umowy dostaję telefon od rekruterki z Firmy A – tej samej co napisała mi maila że chętnie, ale za rok – że jednak Firma A zmieniła zdanie i chcieliby mnie zatrudnić, od zaraz, nawet na pół etatu. Tak się składało, że Firmę B założyli programiści, którzy pracowali w oraz dla Firmy A, zdążyłem już poznać parę historii, poza tym miałem już podpisaną umowę w fajnej firmie z fajnymi ludźmi gdzie zapowiadała się naprawdę fajna praca – więc uprzejmie podziękowałem pani za telefon i życzyłem powodzenia w dalszych poszukiwaniach
To co prawda było półtora roku temu, ale wniosek był następujący: nie, firmy niespecjalnie mogą (mogły) sobie pozwolić na wybrzydzanie ze względu na wymiar godzinowy.
PS. Firma B to oczywiście Aenima, gdzie pracuję do dziś.