@ameba Dokładnie. Pani nie może sobie na to pozwolić, więc zbiera pieniądze przez internet.
Jak ktoś chce jej zafundować kilka miesięcy w NYR - jego sprawa. Ja osobiście nie widzę żadnego powodu żeby to robić.
@ameba Dokładnie. Pani nie może sobie na to pozwolić, więc zbiera pieniądze przez internet.
Jak ktoś chce jej zafundować kilka miesięcy w NYR - jego sprawa. Ja osobiście nie widzę żadnego powodu żeby to robić.
[quote=“ameba, post:10, topic:6879”]
Nie robiłam researchu, ale może po prostu nie może sobie na coś takiego pozwolić? Wtedy to się nazywa fundraising, w tym starym, ngo-sowym, pre-startupowym znaczeniu tego słowa; ewentualnie jeszcze darowizna.
[/quote]Ale dlaczego akurat najdroższy z możliwych sposobów?
Okej, już się nie czepiam, niech sobie zbiera, ale dla mnie to i tak niezrozumiałe.
Dla mnie też nie do końca, tzn. sama bym tego nie robiła i ten pomysł ani mnie ziębi, ani grzeje, ale jej zbieranie pieniędzy nie wyrządza mi krzywdy.
Mowisz i masz
http://students.flatironschool.com/students/sonja_hall.html po kursie mozna bezposrednio startowac do googla https://twitter.com/sonjahall/status/420254225164025856
Jest ‘startup’ będący dokladnie tego typu platformą: https://www.upstart.com/
Inwestycja w człowieka w zamian za % od jego przyszłego wynagrodzenia przez 5-10 lat.
Takie coś rozumiem.
@marr Mam dwóch znajomych którzy zaczęli pracować w Googlu (jeden w Krakowie, drugi w Zurychu), i nie potrzebowali do tego kursu za 12 tys dolarów.
Takie “zaproszenia” na tweeterze nie prowadzą do pracy dla googla, tylko 3 serii rozmów kwalifikacyjnych, które przechodza ci kandydaci jak kazdy inny.
Ponownie, życzę Magdzie szczęścia i powodzenia, po prostu wiem że tego typu kursy to jest po prostu żerowanie na naiwnych.
Mam pewien problem z oceną tej inicjatywy.
Z jednej strony bardzo mi się to, że dziewczyna chce się się uczyć. Z drugiej strony natomiast, sposób w jaki chce to finansować jest dla mnie co najmniej dyskusyjny.
Bardzo podoba mi się sporo inicjatyw, które pojawia się np. na http://justgiving.com, a które służą temu, by ktoś uczestniczyć w programie wolontariatu, pomagając lokalnym społecznościom w różnych stronach świata
Dla kontrastu, w sytuacji Magdy bardziej odpowiednim byłoby uczestnictwo w dobrym programie stażowym, w dobrej firmie. Z pewnością, gdyby pokazała się w firmie z dobrej strony, miałaby zagwaranatowaną stałą pracę. Co do wymagań wstępnych - jeśli już teraz ma za sobą kilka miesięcy praktyk, to jest to co najmniej wystarczające, by startować na juniorskie stanowiska w wielu firmach (sam znam kilka takich, które bardzo chętnie by przyjęły taką osobą i pozwoliły się jej rozwijać).
Dodatkowo, jestem mocno przeciwny instytucjom edukacyjnym, które niejako próbują “sprzedawać pracę”. Nic, żadna uczelnia czy kurs nie zapewni człowiekowi zatrudnienia. Dodatkowo nie widzę wartości w płaceniu za program edukacyjny, podczas gdy dużo efektywniej można zdobyć wiedzę uczestnicząc w dobrym programie edukacyjno-stażowym.
Z tego typu inicjatywą wyszło niedawno FundingCircle UK ( http://tech.fundingcircle.com/codecraft/ ) - firma w której spędziłem parę fajnych miesięcy i którą mogę każdemu zarekomendować, jako potencjalnego pracodawcę. Co więcej, jeśli chodzi o Europę, to jest to jedna z najciekawszych firm korzystających z Ruby on Rails. Jestem też niemal pewny, że podobnych inicjatyw jest o wiele, wiele więcej - wystarczy poszukać. I każda z nich wniesie więcej niż kilkutygodniowa wycieczka do US na koszt “community”.
p.s. nie, nikt mi nie płaci za reklamę
W pierwszym momencie pomyślałem WTF? Właściwie to jest tu kilka WTFów: kurs za 12k$, osoba która “chodzi po prośbie”, żeby odbyć ten kurs, przekonanie, że tego rodzaju kurs może otworzyć “bramy raju”.
Ale może moje zdziwienie świadczy o tym, że myślę zbyt stereotypowo.
Kurs owszem jest bardzo drogi, w szczególności jeśli weźmiemy tylko pod uwagę materiał, który jest tam wykładany. Z odpowiednim samozaparciem, czytając odpowiednie książki, blogi i tutoriale można zdobyć podobne wykształcenie, oczywiście w dłuższej perspektywie. Nie są to również studia informatyczne - więc taka osoba nie będzie pewnie widziała różnicy w wywyłaniach Array.include? oraz Set.include? Nie będzie miała świadomości czym różni się prymitywny GC z Rubiego 1.8 od np. GC z Rubiniusa. Zadowoli się testami i benchmarkami, które pokażą jej, że ten drugi jest “o niebo lepszy”. I w sumie co z tego - przecież duża grupa ludzi biorących udział w projektach informatycznych też tego nie rozumie. A zapotrzebowanie na rynku na nich jest.
To co daje ten kurs, a czego nie dają tutoriale to przede wszystkim znajomości. Znając odpowiednich ludzi, być może tylko ich followując, można trafić na takie oferty pracy, konkursy, okazje, że nie zastąpi tego nawet najlepsze wykształcenie. Doskonale wiedzą to startupowcy jeżdżący na te wszystkie mniej lub bardziej śmieszne konferencje - nie po to by się czegoś dowiedzieć, tylko po to żeby kogoś poznać. Tutaj droga jest prosta - po prostu się za to płaci.
Co do zbierania kasy na kurs - hmmm, pomyślałem, kto da jej wsparcie. A tu się okazuje, że już zebrała 44% kwoty. Więc widać, że to jednak działa. A jeśli działa, to czego się czepiać. Tzn. podejrzewam, że gdyby nagle co druga osoba chciała, żeby ktoś jej zapłacił za taki kurs, to nic by z tego nie wyszło. Ale chyba mało jest takich inicjatwy, więc jakoś to idzie.
No i trzecia kwestia - już wspomniałem o tym wcześniej - kurs nie daje wiedzy tajemnej, on daje kontakty. Więc w istocie rzeczy w jakimś sensie może otworzyć te “bramy raju”. Oczywiście można inaczej, można np. wysyłać zgłoszenia na RailsBerry czy WrocLove.rb, a nuż prezentacja się spodoba i kogoś poznamy, kto zaproponuje nam super pracę. Albo moża zrobić fajny projekt OS, który chwyci. Ale jest tutaj jednak sporo ryzyko niepowodzenia. A tuaj kontakty są “wliczone w cenę”.
I choć osobiście nie polecam tego sposobu zdobywania wiedzy, to trudno mi nie przyznać, że może on być skuteczny.
Zastanawiam się jedynie, czy jest sens tworzyć i publikować darmowe materiały dydaktyczne, skoro ludzie wolą za nie płacić.
W skrócie: dziewczyna chce 12k $ żeby podszkolić się w programowaniu bo tak bardzo się jej to spodobało. Odbyła już praktyki w Tokyo, ale fajnie byłoby jeszcze zwiedzić NY. Jeśli faktycznie widzi siebie w programowaniu to niech weźmie kredyt/pożyczy kasę - zwróci jej się szybciej niż myśli.
@apohllo Co do publikacji/sprzedaży materiałów. Zapakuj to w piękne opakowanie i kasa sama będzie płynąć. Ten przypadek (landing page, ach ta uśmiechnięta buźka - jak jej odmówić wsparcia?) oraz ta dziewczyna od książki o “programowaniu” dla dzieci są świetnym tego przykładem.
Wspierajmy się, dzielmy się wiedzą, doświadczenie. Ale zbiórka kasy dla jednej konkretnej osoby jest już przegięciem. Takich ludzi jak ona (młodych, chcących zdobyć wiedzę i doświadczenie) jest wielu więc czym sobie na finansowe wsparcie zasłużyła?
No tak, piękny landing page i ta uśmiechnięte buźka…
Zauważyć można, że dziwczyna działa. Co prawda na tej stronce pokazany był jakby github w pełni wypełniony commitami, a ona ponoć działa od April 2013… No ale kto by tam patrzył
Prawdziwa kobieca inspiracja, mimo, że nie ze świata Ruby -> http://irisclasson.com/ . On nie zbierała Ona uczyła innych.
To jest akurat kiepskie porównanie bo Linda jest znana jako osoba która dostarcza i nie zajmuje się sprzedawaniem bulszitu. Przecież to ona stworzyła RailsGirls.
Ten wątek powinien się nazywać “Kurs marketingu fundraisingowego dla programistów w 10 minut.”
Ten wątek powinien się nazywać “Kurs marketingu fundraisingowego dla programistów w 10 minut.”
Raczej „crowdsourcing wakacji”.
Nie no proszę, jest sporo info w sieci > praktyki > poszerzanie wiedzy > praca i doświadczenie > kursy specjalistyczne za wypłatę > jesteś koksem, a nie sponsorowanie wakacji bo ktoś “chce się nauczyć” jak ktoś chce to się uczy
Przydało by się i mi, nie ukrywam
Bardzo mnie zaskoczył ten wątek, nie sądziłem w ogóle że ktoś wpadnie na taki pomysł (zbierania pieniędzy na “szkolenie”). Szkolenie celowo ujęte w cudzysłów, ale nie dlatego, że gardzę takimi szkoleniami, być może są wartościowe i można się wiele nauczyć. Chodzi o to że wiedza leży na ziemi, przecież aż nie można się opędzić od materiałów nawet na temat Rubiego, który porównując do Javy, C jest niszowym językiem programowania. Fajnie że dziewczyna była w Tokio, fajnie że chce jechać do USA ale anons o zbiórkę na wycieczkę to przesada. Oczywiście niech każdy robi ze swoimi pieniędzmi co chce, jest to jego indywidualna sprawa. I też niestety odstraszy jej towarzystwo od programowania, bo przecież żeby coś osiągnąć trzeba jechać do NY za grube $$