W pierwszym momencie pomyślałem WTF? Właściwie to jest tu kilka WTFów: kurs za 12k$, osoba która “chodzi po prośbie”, żeby odbyć ten kurs, przekonanie, że tego rodzaju kurs może otworzyć “bramy raju”.
Ale może moje zdziwienie świadczy o tym, że myślę zbyt stereotypowo.
Kurs owszem jest bardzo drogi, w szczególności jeśli weźmiemy tylko pod uwagę materiał, który jest tam wykładany. Z odpowiednim samozaparciem, czytając odpowiednie książki, blogi i tutoriale można zdobyć podobne wykształcenie, oczywiście w dłuższej perspektywie. Nie są to również studia informatyczne - więc taka osoba nie będzie pewnie widziała różnicy w wywyłaniach Array.include? oraz Set.include? Nie będzie miała świadomości czym różni się prymitywny GC z Rubiego 1.8 od np. GC z Rubiniusa. Zadowoli się testami i benchmarkami, które pokażą jej, że ten drugi jest “o niebo lepszy”. I w sumie co z tego - przecież duża grupa ludzi biorących udział w projektach informatycznych też tego nie rozumie. A zapotrzebowanie na rynku na nich jest.
To co daje ten kurs, a czego nie dają tutoriale to przede wszystkim znajomości. Znając odpowiednich ludzi, być może tylko ich followując, można trafić na takie oferty pracy, konkursy, okazje, że nie zastąpi tego nawet najlepsze wykształcenie. Doskonale wiedzą to startupowcy jeżdżący na te wszystkie mniej lub bardziej śmieszne konferencje - nie po to by się czegoś dowiedzieć, tylko po to żeby kogoś poznać. Tutaj droga jest prosta - po prostu się za to płaci.
Co do zbierania kasy na kurs - hmmm, pomyślałem, kto da jej wsparcie. A tu się okazuje, że już zebrała 44% kwoty. Więc widać, że to jednak działa. A jeśli działa, to czego się czepiać. Tzn. podejrzewam, że gdyby nagle co druga osoba chciała, żeby ktoś jej zapłacił za taki kurs, to nic by z tego nie wyszło. Ale chyba mało jest takich inicjatwy, więc jakoś to idzie.
No i trzecia kwestia - już wspomniałem o tym wcześniej - kurs nie daje wiedzy tajemnej, on daje kontakty. Więc w istocie rzeczy w jakimś sensie może otworzyć te “bramy raju”. Oczywiście można inaczej, można np. wysyłać zgłoszenia na RailsBerry czy WrocLove.rb, a nuż prezentacja się spodoba i kogoś poznamy, kto zaproponuje nam super pracę. Albo moża zrobić fajny projekt OS, który chwyci. Ale jest tutaj jednak sporo ryzyko niepowodzenia. A tuaj kontakty są “wliczone w cenę”.
I choć osobiście nie polecam tego sposobu zdobywania wiedzy, to trudno mi nie przyznać, że może on być skuteczny.
Zastanawiam się jedynie, czy jest sens tworzyć i publikować darmowe materiały dydaktyczne, skoro ludzie wolą za nie płacić.